Prezes Towarzystwa Kościuszkowskiego w Połańcu. Dowódca połanieckiego Oddziału Legii Polsko-Włoskiej oraz Regimentu Kosynierów. Autor licznych publikacji na temat Połańca i okolic. Redaktor naczelny “Zeszytów Połanieckich” i współredaktor strony internetowej polaniec.net. “Tak jak trzeba nakarmić ciało, tak też trzeba nakarmić duszę. Każdy przeżywa takie wydarzenia historyczne po swojemu, ja również” – mówi Radosław Matusiewicz. Nam opowiada o swojej przygodzie z rekonstrukcją historyczną.
Polaniec.com.pl: Dlaczego zajął się Pan rekonstrukcją historyczną? Od kogo złapał Pan bakcyla, zainteresowanie związane z historią?
Radosław Matusiewicz: Rekonstrukcja historyczna to tak naprawdę realizacja dziecięcych marzeń ale już w sposób profesjonalny. Od dziecka interesowały mnie wojny, bitwy żołnierze i rycerze. Co prawda pierwszą zbroje zrobiłem sobie w wieku 9 lat z tektury, a szable i miecze robił mi dziadek który był stolarzem, ale dopiero 10 lat temu moje życie na tyle się ustabilizowało, że postanowiłem zająć się rekonstrukcją historyczną na poważnie.
W ilu rekonstrukcjach do tej pory wziął Pan udział i którą z nich wspomina Pan najbardziej pozytywnie?
Trudno policzyć w ilu imprezach i bitwach wziąłem udział do tej pory. Każda jest inna i po każdej dominują inne odczucia. Niezapomniane wrażenia zostawiła na pewno zeszłoroczna Bitwa pod Austerlitz, ale nie zapomina się oczywiście pierwszego razu. Była to bitwa z XVII w. w Kamieńcu Podolskim na Ukrainie w 2010 r., na którą pojechałem z kolegami z grupy „Sarmata” z Sandomierza. To oni właśnie pomogli mi wciągnąć się w rekonstrukcję.
Kto dziś w Połańcu zajmuje się rekonstrukcją historyczną? Kim są rekonstruktorzy i co skłania ich do uprawiania tego hobby?
Rekonstrukcją w Połańcu zajmują się dziś osoby związane z Towarzystwem Kościuszkowskim. Przyjęliśmy w 2011 r., że zakup strojów historycznych (kosynierskich) uatrakcyjni uroczystości kościuszkowskie, w których bierzemy udział. Tak powstał Regiment Kosynierów działający w ramach stowarzyszenia i przez niego w całości finansowany. Dziś mamy sporą bazę zarówno strojów męskich, jak i kobiecych, co widać na imprezach organizowanych w mieście.
Poważniej podchodzi do rekonstrukcji grupa osób tworząca Oddział Legii Polsko – Włoskiej. Oddział ten jest wspierany przez Towarzystwo, jednak umundurowanie, broń, czy przejazdy pokrywane są z prywatnych środków jej członków.
Rekonstrukcja to takie samo hobby jak każde inne. Drogie, czasochłonne i wymagające wyrozumiałości pozostałych członków rodziny. Jeżdżąc na bitwy po całym kraju, spotykamy jednak ludzi uprawiających chyba wszystkie możliwe profesje. Osobiście znam polityków, lekarzy, czy dyrektorów banków, ale też osoby które w swojej pracy nie zarabiają kokosów i zakup sprzętu jest dla nich naprawdę ogromnym wydatkiem.
Ile osób z Połańca odtwarza aktualnie historię?
Pomimo 20-osobowego oddziału Kosynierów z Towarzystwa Kościuszkowskiego maszerującego na Defiladzie Niepodległości w Warszawie (15 sierpnia 2018 r. – przyp. red.) i wystawienia nawet 10-osobowego oddziału napoleońskiego, tak naprawdę na poważnie rekonstrukcją historyczną zajmuje się w Połańcu ok. 5-7 osób. Pozostali są mniej lub bardziej w ten ruch zaangażowani.
Połaniecka grupa rekonstrukcyjna działa bardzo prężnie o czym świadczą liczne wydarzenia prezentowane na stronie www.polaniec.net w których bierzecie udział. W jakich wydarzeniach weźmiecie Państwo udział w tym roku?
Mamy kilka „żelaznych imprez”, na których jesteśmy każdego roku, zarówno jako kosynierzy, jak i legioniści. Pozostałe wyjazdy wynikają z bieżących zaproszeń, które wpływają do nas z całego kraju. Na pewno w tym roku weźmiemy udział w bitwach w Srebrnej Górze, Znojmie (Czechy), Nysie, Zlatych Horach (Czechy), Lipsku (Niemcy), Austerlitz (Czechy), a z kosynierskich może w Maciejowicach? Generalnie jeździmy tam, gdzie zapraszana jest Dywizja Polska zrzeszona we „Central European Napoleonic Society”, ponieważ nasz oddział do niej należy.
Czy mundury w których występujecie są szyte bezpośrednio pod potrzeby grupy rekonstrukcji czy w inny sposób są zdobywane?
Mundur, broń i całe wyposażenie docelowo każdy członek oddziału szyje i kupuje sobie sam. Jednak dzięki temu, że działania oddziału wspierają działania Towarzystwa, to stowarzyszenie wypożycza mundury i sprzęt pozyskany w ramach projektów do czasu „obszycia się” przez nowego żołnierza.
“To oczywiste, że tam gdzie jest wielu facetów, dużo prochu i ostrego metalu może być niebezpiecznie”.
Żeby dobrze zaprezentować „żywą historią” trzeba mieć dostęp do wyposażenia czy broni. Skąd udaje się to wszystko pozyskać?
W Polsce i na świecie rekonstrukcja historyczna funkcjonuje jako odrębna branża. Są rzemieślnicy wytwarzający przedmioty, sklepy specjalizujące się w sprzedaży broni i akcesoriów, krawcowe znające materiały i kroje nawiązujące do danej epoki. Są strony internetowe, zamknięte grupy i fora pozwalające zdobyć niemal wszystko co potrzebne jest do odtwarzania danego okresu.
Co czuje Pan podczas udziału w takiej rekonstrukcji, kiedy zakłada Pan mundur, słyszy huk broni?
Tak jak trzeba nakarmić ciało, tak też trzeba nakarmić duszę. Każdy przeżywa takie wydarzenia historyczne po swojemu, ja również. Można podróżować samochodem i zwiedzać np. zamki czy pałace z przewodnikiem. Można też podróżować w czasie. Potrzebna jest wyobraźnia i właśnie rekonstrukcja historyczna, która ją uruchamia.
Rekonstrukcja to niebezpieczne zajęcie. Zdarzają się przecież wypadki…
To oczywiste, że tam gdzie jest wielu facetów, dużo prochu i ostrego metalu może być niebezpiecznie. Byłem świadkiem dwóch naprawdę niebezpiecznych zdarzeń, po których zastanawiałem się, czy nie dać sobie z tym spokoju, ale…. Po prostu z czasem człowiek nabiera doświadczenia, uczy młodszych bezpiecznych nawyków i zachowań i jeździ dalej.
Co powinien posiadać dobry pokaz rekonstrukcyjny?
Na organizację dobrej imprezy rekonstrukcyjnej składa się wiele czynników: otoczenie, miejsce historyczne, ilość uczestników oraz jak najwierniejsza dbałość o szczegóły mogące zepsuć całość. Dlatego też m.in. w tym roku Towarzystwo Kościuszkowskie zorganizowało imprezę historyczną w otoczeniu parku dworskiego w Ruszczy, a nie pod Muszlą Koncertową z widokiem na bloki.
Czy kobiety również biorą udział w takich rekonstrukcjach?
W rekonstrukcji biorą udział nie tylko kobiety, ale też całe rodziny. Panie nie tylko tańczą, czy pichcą w obozie, ale strzelają i walczą w jednym szeregu z facetami. Nie ma tu taryfy ulgowej.
Czy według Pana rekonstruktorzy w pewnym sensie są historykami?
Ten kto interesuje się rekonstrukcją, siłą rzeczy poznaje historię. Co więcej historię odwiedzanych miejsc przedstawiają nam pasjonaci i regionaliści, pokazując miejsca niedostępne dla zwykłych turystów i opowiadając ciekawostki, o których mało kto słyszał.
Często pojawia się podczas organizacji imprez kwestia pieniędzy. Czy mając niewielkie fundusze można zrobić dobrą rekonstrukcję historyczną?
Pieniądze to prawie najważniejsza rzecz, bez której nie zorganizuje się dobrej imprezy. Im większa ilość zaproszonych osób tym większy obóz historyczny, większa bitwa i większe wrażenia. Pieniądze wypłacane czasem przez organizatora (nie wszędzie) w ramach tzw. żołdu przeważnie nie wystarczają nawet na zatankowanie samochodu i dojazd. Ale może to i dobrze, że nie są to duże kwoty, bo nic tak nie dzieli ludzi jak pieniądze.
Czy i w jaki sposób można zapisać się do połanieckiej grupy historycznej?
Kontakt z nami jest bardzo prosty. Mamy stronę www.kosciuszko.polaniec.net oraz profil na FB. Tam można zobaczyć co robimy i czym się zajmujemy.
Jaką radę dałby Pan osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z rekonstrukcją?
Jeśli ktoś interesuje się rekonstrukcją historyczna zachęcamy do kontaktu z nami. Nawet jeśli epoka Kościuszki i Napoleona nie jest tą wymarzoną, to jednak mamy bardzo dobre kontakty z grupami z całej Polsce i chętnie pomożemy odnaleźć się takim osobom w ruchu rekonstrukcyjnym.
Dziękujęmy bardzo za udzielenie wywiadu i życzymy wytrwałości w dalszych planach i zamierzeniach.