Za nami 7 kolejka rozgrywek trzeciej ligi, gdzie Czarni Połaniec na własnym boisku podejmowali Wisłokę Dębica. Nie był to dobry meczy połanieckiej drużyny. Dużo indywidualnych strat piłki i brak porozumienia w poszczególnych formacjach.
W pierwszych minutach tego spotkania gra była wyrównana, ale bardziej poukładanym zespołem była drużyna z Dębicy. Z każdą kolejną minutą drużyna gości groźniej zaczęła atakować. Nasza drużyna ma dużo szczęścia bo po strzałach zawodników z Dębicy piłka trafia w poprzeczkę. Kolejne akcje i piłka trafia w słupek oraz po rękawicy Bartosza Saracena piłka trafia w poprzeczkę. Czarni odpowiadają szybkim atakiem, lecz marnują dogodną sytuację. Ostatni stały fragment w pierwszej połowie i Tomasz Palonek strzela gola “do szatni”.
Początek drugiej połowy to lekki progres naszej drużyny, która dążyła do wyrównania. Goście dobrze się bronią i przeprowadzają kilka szybkich kontrataków. W 70 minucie dochodzi do kontrowersyjnej sytuacji. W polu karnym obrońca Wisłoki odbija piłkę ręką, lecz gwizdek pana Bartosza Pałetko milczy. Cała ławka rezerwowa interweniuje u sędziego liniowego, lecz i on nie widzi przewinienia.
– Taka sama sytuacja była podczas meczu finałowego Okręgowego Pucharu Polski, sędzia wtedy bez wahania pokazał na jedenastkę. Jak widać, sędziowie interpretują takie przewinienie na swój sposób. Naszym zdaniem jest to ręka i powinien być podyktowany rzut karny – powiedział jeden z zawodników rezerwowych Czarni Połaniec.
Niestety od tej minuty zaczynają się dziwne decyzje sędziego głównego, który zaczyna nie panować na boisku. Sypią się żółte kartki. Drużyna gości broni się dzielnie a ataki Czarnych przerywa brutalnymi faulami. Nerwy puszczają trenerowi Grzegorzowi Wcisło, który zostaje upomniany żółtą kartką.
– W drugiej części dążyliśmy do zdobycia bramki na wyrównanie, ale moim zdaniem dziwne decyzje sędziowskie zabrały nam punkt – powiedział Grzegorz Wcisło.
W końcówce meczu Czarni stawiają wszystko na jedna kartę i narażają się na szybkie kontrataki. Wynik jednak się nie zmienia i Wisłoka Dębica zabiera trzy punkty do siebie.
– Nasze zwycięstwo nie podlega dyskusji, bo byliśmy stroną zdecydowanie przeważającą w całym spotkaniu. Szkoda tylko, że nie podwyższyliśmy wyniku, bo nerwówka była do ostatnich minut – stwierdził trener Wisłoki Dariusz Kantor.
Podsumowując całe spotkanie to drużyna z Dębicy lepiej wypadła w tym meczu. Była bardziej poukładana i stworzyła sobie więcej sytuacji do strzelenia bramki. Jednak zostaje niedosyt i kontrowersja po tym meczu.
– Mecz z wymagającym przeciwnikiem, który stworzył sobie sporo sytuacji podbramkowych. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy zremisować, niestety schodzimy jako drużyna przegrana W sobotę mamy kolejny mecz, także pełne skupienie, mobilizacja i walka o trzy punkty – powiedział Bartosz Saracen.
– Po ostatnich dwóch zwycięstwach w drużynie panowała dobra atmosfera liczyliśmy na jakąś zdobycz punktową z drużyną Wisłoki, tak się jednak nie stało. Przegraliśmy 0-1 tracąc bramkę prosto do szatni, trzeba wspomnieć, że przed straconą bramką to my mieliśmy doskonałą sytuację do wyjścia na prowadzenie, w sytuacji bramkowej lepiej mógł zachować się Kramarz. Mieliśmy również dużo szczęścia bo po strzałach gości ratowała nas poprzeczka jak i słupek – powiedział kierownik drużyny Mateusz Sobierajski.
W sobotę kolejne emocje na ulicy Sportowej bo do Połańca przyjeżdża drużyna KSZO Ostrowiec.
– Niedługo trzeba czekać na rehabilitację bo już w najbliższą sobotę podejmujemy na własnym boisku drużynę KSZO Ostrowiec, z którym to stoczyliśmy niesamowity bój w finale okręgowego Pucharu Polski. Ten mecz w sobotę o godzinie 16 na który to zapraszam serdecznie wszystkich kibiców – dodał kierownik drużyny Mateusz Sobierajski.
Zobacz galerię zdjęć z tego wydarzenia obiektywem naszego reportera.