13 lutego 1241 r. okazał się tragicznym dniem dla mieszkańców Połańca i okolic. Tego dnia stoczona została bitwa pomiędzy siłami polskimi pod dowództwem wojewody krakowskiego Włodzimierza a wojskami mongolskimi pod dowództwem Bajdara, którą stoczono pod Turskiem Wielkim.
Podczas tego najazdu spalony został gród połaniecki. Źródła na ten temat milczą, jednak prowadzone na grodzisku wykopaliska odkryły ogromną ilość rozrzuconej broni, grotów strzał, a nawet szkielet wojownika z odciętą lewą ręką, świadczące o zaciekłej obronie miasta. Tatarzy rozróżniali wtedy dwa rodzaje miast: miasta tzw. “dobre”, które poddawały się od razu, a ich mieszkańcy mogli liczyć na łaskę najeźdźców oraz miasta “złe”, których mieszkańcy bronili się wiedząc, że w razie klęski nie przeżyje nikt. Połaniec widocznie był miastem “złym”…
Zapraszamy poniżej do zapoznania się z krótkim rysem historycznym, który został napisany przez Kazimierza Warchałowskiego (“Zarys historii Połańca do 1914 roku”). Próbę jednoczenia Polski niweczy najazd tatarski w 1241 roku, drugi silniejszy w 1259-1260 i trzeci słabszy 1287 roku.
Zniszczenia dotknęły szczególnie Małopolskę, przez którą przewalały się fale najazdu. Szlaki grabieży tatarskiej prowadziły przez Połaniec odwieczną trasę ze wschodu na zachód. Najazd zimowy w 1241 roku był atakiem pomocniczym chodziło o związanie walką Bolesława Wstydliwego, zięcia Beli IV króla Węgier, który był jego teściem (żonaty z Kingą córką Beli).
Tatarom chodziło o to by Bolesław nie mógł przyjść z pomocą Węgrom gdy zostaną zaatakowani głównymi siłami. Tatarzy bardzo dokładnie przygotowali najazd. Tuż po zdobyciu Kijowa w grudniu 1240 roku dokonali głębokiego rozpoznania (rekonesansu) na terenie Małopolski, docierając w styczniu 1241 roku do Raciborza na Śląsku, następnie w początkach lutego 1241 roku większymi siłami uderzyli na księstwo sandomierskie. Zdaje się, że głównym celem Mongołów było zdobycie Sandomierza i uczynienie go zasadniczą bazą wypadową w operacjach na południu Polski i w głąb Polski centralnej. Najazd Mongołów na Sandomierz oraz zbliżenie się jednego z oddziałów tatarskich do Krakowa, skłoniły wojewodę krakowskiego, Włodzimierza sprawującego pod nieobecność Henryka II Pobożnego władzę namiestniczą w mieście do rozesłania wici i zwołania rycerstwa krakowskiego we wsi Kalina koło Miechowa.
Fakt ten zapewne spowodował, że Mongołowie, którzy doszli do Skalbmierza leżącego 50 kilometrów od Krakowa zawrócili na wschód i skierowali się w drogę powrotną przez Połaniec do Sandomierza. Wycofanie się Mongołów, które nastąpiło według Długosza 13 lutego, czyli tego samego dnia (popielcowego), kiedy zdobyto Sandomierz dokonując rzezi mieszkańców, zachęciło to wojewodę Włodzimierza, (mimo że zdążyła się tylko zebrać część rycerstwa) do rozpoczęcia pościgu za nieprzyjacielem.
…..już Tatarzy docierali do miasta Połańca położonego nad rzeką Czarną i rozkładali się we wsi Tursko, kiedy dopadł ich wojewoda Krakowski Włodzimierz z pozostałymi rycerzami krakowskimi nadal jednak nieliczni. Pod Turskiem 13 lutego w Środę Popielcową rozpoczynającą Wielki Post doszło po raz pierwszy do bitwy w otwartym polu między rycerstwem polskim a oddziałami mongolskimi. W bitwie pod Turskiem obok rycerstwa krakowskiego miało wziąć udział także rycerstwo sandomierskie pod wodzą wojewody Pakosława (co wydaje się wątpliwe) starcie zakończyło się klęską oddziałów polskich. Długosz przedstawia obszerną relację z tej bitwy. Zdaniem tego wybitnego historyka bitwa pod Turskiem miała dwie fazy.
W pierwszym okresie bitwy rycerstwo krakowskie wykorzystując pełne zaskoczenie Tatarów zadało im ciężkie straty. Wydaje się, że Polacy zdobyli obóz mongolski, gdyż jak zaznacza cały jasyr tatarski zbiegł i schronił się w lasach strzegomskich, a rycerstwo zaniedbując walkę rzuciło się na łupy w obozie tatarskim.
Ten moment pozwolił Mongołom uporządkować szeregi i uderzyć na Polaków zajętych dzieleniem zdobyczy. Jest to właściwa Tatarom metoda walki, której używali. Szerokie stosowanie manewru, zwrotność w walce, udawanie ucieczki, a potem zwieranie szyków, zwrot zaczepny okrążenie przeciwnika i zadawanie mu klęski.
Ówczesne rycerstwo nie tylko polskie, ale i europejskie nie znało takich metod walki, uderzało w ciężkiej zbroi, zwartych szykach, nie było zdolne do stosowania manewru (staczano pojedyncze walki, pomiędzy poszczególnymi rycerzami). Tatarzy nie stosowali tych metod walki, które stosowali rycerze europejscy – podstęp, chytrość, zaskoczenie decydowały o ich zwycięstwach. Polscy rycerze i nie tylko gardzili tymi metodami walki, ale aby zwyciężać musieli się ich nauczyć od Tatarów. W późniejszym okresie rycerstwo polskie dawało sobie świetnie radę w walce z nimi (porównaj walkę dragonów polskich z trylogii Sienkiewicza- Michał Jarzyna Wołodyjowski).
,,Mongołowie mimo zwycięstwa nie odważyli się ściągać polskiego rycerstwa, ale przerażeni rzezią wśród swoich nie mieli odwagi dłużej pozostawać ani grabić, aby ich nie zaatakowało świeże wojsko, pospiesznie porzucając po drodze swoich Tatarów umierających z ran uciekli przez Zawichost do Sieciechowa nie wyrządzając nikomu krzywdy.
Tam przez parę dni i nocy ukrywali się w lesie, który nazywa się Strzemech.” Po zdobyciu i zniszczeniu Sandomierza i bitwie pod Turskiem, Mongołowie w obawie przed Polakami wycofują się na podbitą i zniszczoną Ruś Kijowską, (nie zniszczyli ani rycerstwa sandomierskiego, ani krakowskiego, choć dotkliwie zniszczyli i splądrowali Sandomierszczyznę). Pod koniec zimy w marcu następuje III właściwe uderzenie. Tatarzy od Włodzimierza Wołyńskiego przez Bug i Lubelszczyznę przeszli przez zniszczoną ziemię sandomierską i południowym obrzeżem Gór Świętokrzyskich przez Chmielnik, gdzie stoczyli z rycerstwem małopolskim drugą zwycięską bitwę w otwartym polu (18 marca). Tam padł wojewoda krakowski Włodzimierz razem z kwiatem rycerstwa polskiego. Następnie Tatarzy zdobyli Wiślicę i zniszczyli Kraków. Stąd dotarli na Śląsk. Najazd zakończył się trzecim zwycięstwem Tatarów na polach Legnicy (9 kwietnia 1241 roku).
Bolesną stratą była śmierć Henryka Pobożnego, która na wiele lat przesunęła próbę zjednoczenia Polski. Niewiadomy był los grodu połanieckiego w czasie tego najazdu. Nie wiemy, czy zamiarem tatarskim była próba jego zdobycia, czy rzeczywiście próbowali jej dokonać. Badanie archeologiczne grodu połanieckiego stwierdziło, że uległ on dwukrotnemu paleniu, przy czym to drugie z połowy XIII wieku miało być końcem grodu, może wiąże się to z zimowym najazdem Tatarów z 1241 roku? Być może, że bitwa pod Turskiem (13 lutego 1241 roku) uchroniła gród połaniecki od oblężenia i zagłady, są to pytania czysto hipotetyczne.
Źródło: Polaniec.net