O pasji do “królewskiej gry” w szachy rozmawialiśmy z Markiem Pedyńskim

Fot. Zespół Szkół w Połańcu. Marek Pedyński (z prawej) rozgrywa partię w szachy z Radosławem Matusiewiczem.

Rozmowa z mgr. Markiem Pedyńskim, nauczycielem i zastępcą dyrektora Zespołu Szkół im. Armii Krajowej “Jędrusie” w Połańcu, członkiem Towarzystwa Kościuszkowskiego w Połańcu, redaktorem Zeszytów Kościuszkowskich w Połańcu.

Anna Mocna: Od jak dawna gra Pan w szachy? Kiedy rozpoczęła się Pana przygoda z szachami?

Marek Pedyński

Marek Pedyński: Gram w szachy od około 20 lat, choć moja przygoda z “królewską grą” zaczęła się stosunkowo późno, bo dopiero wtedy, gdy byłem na studiach. Szachowym bakcylem zaraziłem się przypadkowo – gdy obserwowałem partię kolegów, rozgrywaną w akademiku. Zafascynowały mnie przede wszystkim emocje, jakie towarzyszyły rozgrywce. Uznałem, że w tych pionkach i figurach musi się kryć jakaś tajemnica, skoro budzą tak wielką namiętność. Podstaw gry nauczyłem się, obserwując partie kolegów, a później kształciłem się już samodzielnie.

Czy szachy są jeszcze atrakcyjne w dobie Play Station?

Szachy są i będą atrakcyjne zawsze, niezależnie od rozwoju technologicznego. Co więcej, myślę że w dobie świata wirtualnego zyskują jeszcze na atrakcyjności – portalów szachowych, skupiających graczy z całego świata jest mnóstwo. Czyż to nie wspaniałe, że możemy każdego dnia mierzyć się na siłę umysłów z szachistami z Rosji, Australii czy Chin? Moim zdaniem szachy w internecie stale zyskują na popularności i wkrótce staną się równie popularne jak inne, “topowe” gry online.

Co zyskujemy ucząc się gry w szachy?

Jeśli nauczymy się grać w szachy, szczególnie w młodym wieku, rozwiniemy zdolność logicznego myślenia, krytycznej oceny rzeczywistości, z pewnością wyćwiczymy też pamięć. Eksperymenty z dziećmi, które nauczono grac w szachy udowadniają, że szachiści rozwijają też umiejętności matematyczne szybciej niż ci, którzy w szachy nie grają. Ważne jest też, że szachy uczą przegrywać, a przy tym przyjmować porażki z godnością i pokorą. Moim zdaniem to fantastyczna gra również za względu na wartości edukacyjne.

Kto dla Pana był idolem szachowym?

Idolów miałem wielu – z pewnością intrygował i inspirował mnie amerykański szachista, Bobby Fischer, który potrafił zmiażdżyć każdego przeciwnika, grając przy tym niezwykle widowiskowo. To postać kontrowersyjna, ale z pewnością genialny gracz. W ostatnich latach podziw budzą wyczyny aktualnego mistrza świata, Norwega – Magnusa Carlsena. W tej chwili nie ma w mojej opinii lepszego szachisty wśród zawodników uprawiających tę dyscyplinę sportu. Dość powiedzieć, że Carlsen nie znalazł pogromcy od ponad 100 rozegranych partii klasycznych! To niebywałe. Jeśli chodzi o polskich graczy, to największe uznanie mam dla genialnego Akiby Rubinsteina, który zagrał wiele fascynujących partii, jakie na stałe zapisały się w szachowych annałach. Z zainteresowaniem śledzę też karierę Jana Krzysztofa Dudy, młodzieńca z Polski, który w światowych szachach robi prawdziwą furorę. Jeśli nadal będzie się rozwijał, to jest spora szansa, że Polak zagra kiedyś mecz o mistrzostwo świata, czego naszemu liderowi serdecznie życzę.

Czy zdarzyło się Panu przegrać z kobietą?

Oczywiście. Przegrałem wiele partii z kobietami, płeć piękna potrafi znakomicie grać w szachy. Dodać mogę, że taka porażka z kobietą to żaden powód do wstydu – węgierska szachistka, Zsuzsa Polgar, grała tak dobrze jak najlepsi arcymistrzowie. Moim zdaniem wciąż za mało kobiet gra w szachy, stąd ich niewielka liczba w pierwszej setce najlepszych szachistów świata. Jesli natomiast chodzi o inteligencję czy zdolności, to w niczym nie ustępują mężczyznom.

Skąd pomysł organizacji Szkolnego Kółka Szachistów w Zespole Szkół w Połańcu?

Na pomysł prowadzenia kółka szachowego wpadłem trzy lata temu. Zastanawiałem się, czego brakuje mojej szkole – w końcu sam byłem kiedyś jej uczniem. I wtedy pomyślałem, że ja nauczyłem się grać w szachy dopiero na studiach również z tego powodu, że nikt wcześniej nie pokazał mi, na czym ta gra polega. I wtedy pojawił się pomysł na prowadzenie kółka szachowego. Z perspektywy czasu uważam, że była to świetna decyzja, mam tylko do siebie żal, że podjąłem ją tak późno.

Jak ocenia Pan poziom gry w szachy wśród połanieckich uczniów?

Uczestnicy kółka szachowego prezentują zróżnicowany poziom. Są gracze zaawansowani, ale są również i początkujący. Na pewno wielu uczniów ma ogromny potencjał – po roku od nauczenia się podstaw gry, osiągają już duże sukcesy. Jeden z moich podopiecznych, Szymon Wysocki, zajął 5. miejsce wśród uczniów szkół ponadpodstawowych województwa świętokrzyskiego, a jeszcze kilkanaście miesięcy temu nie wiedział, na czym polega gra w szachy. Na kółko uczęszcza również kilku uczniów Szkoły Podstawowej w Połańcu – wśród nich jest dwóch bardzo silnych szachistów, Kamil i Mateusz. Jeśli nadal się będą rozwijać tak szybko, to Połaniec wkrótce doczeka się szachowego mistrza.

Jaki jest największy Pana sukces szachowy?

Zdarzało mi się kilkukrotnie stawać na podium w szachowych turniejach, ale za swój największy sukces uważam zarażenie szachową pasją szerokiego grona młodych mieszkańców Połańca. Szachy z dyscypliny zupełnie niszowej stały się popularną rozrywką wielu młodych mieszkańców naszego miasta. Myślę, że dołożyłem do tego swoją cegiełkę. Choć muszę podkreślić, że za prekursora połanieckich szachów uważam Wojciecha Graczykowskiego, który bezinteresownie pracował z młodymi szachistami, mnie też w dużej mierze zainspirował. Cieszy mnie również niezmiernie fakt, że pierwszy kontakt z szachami dzieci mają już w wieku przedszkolnym. To wielka zasługa mądrej dyrekcji, ale też Konstantego Michorowskiego, mojego znajomego, który prowadzi zajęcia szachowe z połanieckimi przedszkolakami.

Ile godzin w tygodniu poświęca Pan na grę w szachy?

Szachy to moja pasja i staram się rozegrać, choć kilka partii każdego dnia. Gram w internecie tzw. “blitze”, szachy błyskawiczne, w których zawodnik ma na posunięcia zaledwie kilka minut. To świetna rozrywka, dużo lepsza niż oglądanie telewizji. Niestety nie dysponuję dużą ilością wolnego czasu, którą mógłbym przeznaczyć na grę w szachy, więc każdego dnia te pół godziny w świecie figur i pionów to wszystko, na co mogę sobie pozwolić.

W jaki sposób Pani przekonałaby rodziców uczniów do szachów, jako dodatkowych zajęć pozalekcyjnych?

Przyznam szczerze, że rodzice są coraz bardziej świadomi, że dzieciaki trzeba odciągnąć od smartfonów – nie trzeba zbytnio nikogo przekonywać do korzyści płynących z gry w szachy. Większy problem stanowi znalezienie idealistów, którzy chcieliby z tymi dziećmi pracować. Sala, w której prowadzę kółko, to zwykła szkolna klasa o ograniczonej pojemności, a na frekwencję nie narzekam. Coraz bardziej obawiam się, że wkrótce będę musiał odmawiać kolejnym chętnym do nauki, ale z drugiej strony cieszy mnie niezmiernie to, że szachy w mojej szkole stały się tak popularne.

Jeśli nie szachy to co? Jakie są Pana pasje poza szachowe?

Szachy to jedna z kilku moich pasji. Interesuję się również sportem, szczególnie piłką nożną, jak również wędkarstwem. Niestety, z uwagi na liczne obowiązki, większość wolnego czasu przeznaczam na szachy, inne pasje zeszły na dalszy plan.

Czy gra Pan w sieci, jeśli tak to, na jakie strony Pan preferuje?

Jak już wspominałem, gram głównie w internecie. Portali szachowych jest mnóstwo, ale mi szczególnie do gustu przypadł lichess.org. Z czystym sumieniem mogę go polecić każdemu. Można się tam nauczyć podstaw gry, rozwiązywać szachowe zadania, a także grac z szachistami z całego świata.

Czy gra Pan w szachy korespondencyjne?

Nie, to nie dla mnie. Zdecydowanie preferuję grę w czasie rzeczywistym, jestem zbyt niecierpliwy, by grać w szachy korespondencyjne.

Jak można zapisać się na zajęcia pozalekcyjne? Czy zajęcia są bezpłatne?

Wystarczy do mnie podejść i poprosić o możliwość uczestnictwa w kółku szachowym. Nikomu nie odmawiam, choć zaznaczam, że sala, w której prowadzę zajęcia, nie jest z gumy. Zaczynałem kółko z dwoma uczestnikami, dziś jest ich zapisanych ponad dwudziestu, choć nie wszyscy uczestniczą w każdych zajęciach. W szkolnych turniejach, które odbywają się kilka razy w roku, muszę ograniczać liczbę miejsc, bo zgłoszeń jest ponad trzydzieści. To pokazuje, że szachy rozwijają się z Zespole Szkół w Połańcu w sposób fantastyczny. Mam w związku z tym coraz większy problem z selekcją zawodników do reprezentacji szkoły, pojawia się bowiem coraz większa rywalizacja. No ale oby tylko takie problemy mnie spotykały.

Zajęcia są oczywiście bezpłatne.

Z kim chciałby Pan zagrać partię lub mecz?

Myślę, że chciałbym w przyszłości zagrać partię z arcymistrzem, który zaczął przygodę z szachami na moim kółku. Tak, to moje prawdziwe marzenie – oby się spełniło! To wszystko, sporo wyszło tego tekstu, no ale jak się pisze o swojej pasji, to słowa same cisną się na klawiaturę.

Bardzo dziękuję za odpowiedzi na pytania i życzę kolejnych szachowych sukcesów. Rozmawiała Anna Mocna. Portal Polaniec.com.pl

pixabay.com