Na dwa tygodnie obozem pod Połańcem okopuje się Kościuszko i umacnia w przewidywaniu ataku Denisowa

Rys. Michał Stachowicz. Przegląd wojsk Tadeusza Kościuszki

Obóz bosutowski zwinął Kościuszko 24 kwietnia 1794 r., ruszając w kierunku organizującego się powstania sandomierskiego. Po drodze doniesiono mu o powstaniu i wyzwoleniu Warszawy. Zadowalając się złamaniem kordonu rosyjskiego i nawiązaniem kontaktów z Warszawą i Litwą, rozkłada się Kościuszko na 2 tygodnie obozem pod Połańcem (5-19 maja), gdzie się okopuje i umacnia w przewidywaniu ataku Denisowa. Dzięki tej ostrożności uderzenie wzmocnionego Chruszczowem zostaje 12 maja odparte. Nie mógł jednak Kościuszko dać pomocy rujnowanej wkoło przez Rosjan okolicy; nie mógł też zapewnić dostatecznego dowozu aprowizacji, z którą było tak krucho, że przymierano głodem.

Wobec tego trzeba było dać zebranym w obozie chłopom nowy zastrzyk, który by pozwolił im znosić z pogodą prywacje obozowe. Ponieważ, według aktu krakowskiego z 24 marca 1794 r. wzbroniono naruszania ustawy 3-majowej, Kościuszko nie mógł wprowadzać na własną rękę innowacji, ale mógł dać ulgi. A okoliczności nagliły o uregulowanie sprawy chłopskiej. Już w uniwersale z 2 maja pod Winiarami, Kościuszko wyraźnie wskazywał, że “Moskale szukają sposobów podburzania ludu wiejskiego przeciwko nam, wystawiając mu arbitralność panów i dawną ich nędzę i na koniec pomyślniejszą przyszłość za pomocą rosyjską. To mówiąc zachęcają, dopuszczają lud wiejski do wspólnego rabunku dworów”.

Teraz, 7 maja 1794 r., wydał Kościuszko tzw. “manifest połaniecki”, którym:

Manifest ten został przyjęty przez chłopów pozostających w obozie połanieckim z wielką radością. Wojciecha Bartosza Głowackiego oczywiście już nie tyczył jako uszlachconego i obdarowanego gruntem; ale tenże mógł sobie z dumą powiedzieć, że był jednym z tych, którzy walnie do wyjścia jego się przyczynili – był symbolem sprawy chłopskiej dobijającej się równouprawnienia.

Sytuacja Kościuszki zupełnie się zmieniła, kiedy połączył się z nim pod Połańcem gen. Grochowski z 6400 regularnego żołnierza. Napastujący go do tej chwili zuchwale Denisow, musiał co prędzej wycofać się lasami, podczas gdy Kościuszko ścigał go teraz z szansami zniesienia.

W tym czasie pod rozkazami Kościuszki było już około 30000 regularnego żołnierza, nie licząc chłopskich formacji. Niestety równocześnie koncentrowali się i wzmacniali i przeciwnicy. Denisow zręcznie uchylał się od boju ze ścigającym go Kościuszką, póki nie połączył się z Chruszczowem i Rachmanowem pod Szczekocinami. Teraz mógł się ważyć na bój, zwłaszcza że stojący w pobliżu Prusacy skłaniali się do współakcji.

Źródło: Jan Lubicz Pachoński “Wojciech Bartosz Głowacki
“Bohater spod Racławic”, Kraków, 1946 r
.