Wygląd Połańca w okresie międzywojnia

Rynek w Połańcu w okresie międzywojnia. Fot. Archiwum Towarzystwa Kościuszkowskiego w Połańcu

Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku, Połaniec  był osadą gminną. Administracyjnie należał do powiatu sandomierskiego i województwa kieleckiego. W skład gminy Połaniec wchodziło 12 wsi włościańskich, 4 folwarki, 7 kolonii pochodzących z parcelacji obszarów dworskich, 9 osiedli wyodrębnionych ze wsi i kolonii oraz dwie osady młyńskie.

Małe miasta zabudowane były przeważnie domami drewnianymi, chociaż w okresie międzywojennym zwiększył się znacznie w stosunku do czasu sprzed I wojny światowej procent budynków murowanych. Cytując za M. Tarnowskim: „budownictwo na terenie Połańca i gminy w okresie międzywojennym opierało się głównie na miejscowym materiale – drewnie. U prywatnych właścicieli lasów można było nabyć różne gatunki drewna. Oferowano nawet kupno gotowych drewnianych domów – w surowym stanie, w Strużkach odległych od Połańca około 7 km”.

W okresie międzywojennym utrzymywała się nadal tendencja do budowy niewielkich domów, liczących najczęściej 2-3 mieszkania. Domy powyżej 5 mieszkań wznoszone były przeważnie w większych miastach. Dopiero w połowie lat trzydziestych widoczna była taka tendencja i w mniejszych miastach. W przeciętnym miasteczku, większość zabudowań stanowiły budynki, o jednej lud dwu kondygnacjach, skupione przy ciasnych uliczkach, na działkach z reguły zabudowanych szopami i komórkami. Wiele budynków to domy parterowe, często o układzie wiejskim, z sienią na osi i dwoma izbami po obu stronach. Domy takie tworzyły zabudowę zwartą lub półzwartą tuż przy chodnikach ulic. W Połańcu do 1935 roku domy były murowane z cegły palonej i piaskowca, ale bez jakiegokolwiek smaku. Domów polskich w rynku było tylko 5, między innymi państwa Wołoszynowskich, dwa – Murczkiewiczów, Kozakowskich i Gilów. Przeważającą część stanowiły domy żydowskie. Zabudowa była zwarta, parterowa, przeplatana wspólnymi sieniami i małymi uliczkami – przejściami.

Rynek w Połańcu w lat. 40-tych. Fot. Archiwum Towarzystwa Kościuszkowskiego w Połańcu

Życie małego miasta koncentrowało się głównie na rynku i sąsiednich ulicach. Rynek znajdował się mniej więcej w środku miasta. Mieściły się tu sklepy najbogatszych kupców i rzemieślników, tu mieszkańcy miasta i najbliższej okolicy sprzedawali swoje produkty, zaopatrywali się w potrzebne towary, zawierali transakcje handlowe, spotykali się w gospodach, restauracjach czy herbaciarniach, wymieniali lokalne nowinki i słuchali wieści z dalekiego świata. Tu zlokalizowane były najważniejsze instytucje życia publicznego. Czworokątny rynek połaniecki miał powierzchnię nieckowatą, nachyloną w stronę północną, w porze suchej – piaszczystą, w deszczowej – błotnistą. W rynku płynął otwarty rynsztok, do którego spływały dopływy innych ścieków z ulic: Krakowskiej, Ruszczańskiej i Koziej.

Żydzi połanieccy mieli bogato zaopatrzone sklepy w rynku. Byli uprzejmi, życzliwi, cierpliwi, zaradni w interesach. Rynek był terenem życia towarzyskiego małego miasta. Jego salą przyjęć, procesji i obchodów narodowych. Zgromadzone obok siebie kościoły, klasztory, synagogi, urzędy, sklepy i inne budynki użyteczności publicznej tworzyły w rynku pulsujące życiem społecznym „serce miasteczka”. Narynku odbywały się różnego rodzaju uroczystości o charakterze religijnym, państwowym i społecznym. Bywał on też miejscem przechadzek. I tak z „Ziemi Sandomierskiej” z 1935 roku dowiadujemy się, iż w związku ze śmiercią Marszałka Piłsudskiego wszystkie uroczystości miały miejsce na rynku, przed budynkiem Zarządu Gminnego. Dnia 16 maja o godz. 18.00 odbyła się akademia w szkole powszechnej i pochód dzieci szkolnych po ulicach osady Połaniec.

Architektura małych miast stanowiła przeważnie architekturę zespołu rynkowego. Na tle szarej, drewnianej, niskiej, parterowej zabudowy wybijały się w miasteczkach obiekty o niezwykłym kształcie, kubaturze i wielkości. Należały do nich przede wszystkim budowle sakralne. Obiekty związane z kultem religijnym pełniły ważne funkcje w życiu codziennym mieszkańców. Były niezbędne w realizowaniu nakazów wiary, jak i zrzeszaniu się współwyznawców. Jeszcze większ rolę odgrywały jako instytucje pobudzające jedność i solidaryzm wyznaniowy mieszkańców, tak mocno zróżnicowanych kulturalnie, społecznie i ekonomicznie. Przynależność chrześcijan do parafii, Żydów zaś do gmin wyznaniowych dawała mieszkańcom małych miasteczek poczucie pewności i bezpieczeństwa, integrując wewnętrznie obie społeczności. W Połańcu dominantą był kościół parafialny św. Marcina.

Kościół św. Marcina w Połańcu. Fot. Archiwum Towarzystwa Kościuszkowskiego w Połańcu

W porównaniu z potężnymi nieraz budynkami kościołów, dość skromnie przedstawiały się żydowskie synagogi, na zewnątrz nie wyróżniające się na ogół swym wyglądem. Natomiast ich wewnętrzne wyposażenie miało niekiedy bardzo dużą wartość. Gmina żydowska w Połańcu posiadała zabytkową drewnianą synagogę z XVIII wieku wymagającą troskliwej opieki. W posiadaniu gminy był budynek szkoły żydowskiej (cheder) i mywka (łaźnia).

Synagoga w Połańcu. Fot. Archiwum Towarzystwa Kościuszkowskiego w Połańcu

Istniejące w każdym miasteczku szkoły powszechne mieściły się zazwyczaj w niewielkich, często drewnianych budynkach, liczących po kilka izb lekcyjnych. Zdarzało się, że z powodu braku stałego lokalu izby lekcyjne rozrzucone były po różnych punktach miasta. W Połańcu szkoła powszechna mieściła się w dwóch budynkach własnych i dwóch wynajętych.

Trudno sobie wyobrazić miasteczko bez gospody czy też restauracji. Lokale te stanowiły swego rodzaju forum publiczne, na które w niedziele i święta oraz w dni targowe przenosiło się codzienne życie, nie tylko ludności miasteczka, ale także i mieszańców okolicznych wiosek. W każdym miasteczku było kilka restauracji, jadłodajni, czy też zwykłych knajp, na których widniały szyldy z napisami: „kto knajpę omija – o pierwszy kamień się rozbija”, „tylko za gotówkę tu sprzedają wódkę”. Należy jednak podkreślić, że panowała w nich familijna atmosfera – hałaśliwa, swojska. W każdej knajpie można było dostać tradycyjny barszcz z kiełbasą, różnego rodzaju zakąski i kilka „głębszych”. Bardziej okazałe były restauracje, składające się z dwóch, trzech pomieszczeń. Oferowały one klientowi urozmaicony jadłospis, a i warunki higieniczne były znacznie lepsze niż w knajpach. W omawianym okresie Połaniec posiadał trzy restauracje, które należały do Wołoszynowskich, Gilów i Hentków.

W panoramie każdego miasteczka szczególne miejsce zajmował cmentarz. Cmentarz jako miejsce grzebania zwłok odgrywał zawsze rolę kultową. Jego teren bywał poświęcany, z zachowaniem odpowiedniego rytuału, a pochówek odbywał się zazwyczaj z udziałem kapłana. Kościół dbał o właściwe utrzymanie swoich miejsc kultowych. Władze kościelne niejednokrotnie powracały do sprawy wyglądu i odpowiedniego utrzymania cmentarzy. Nic więc dziwnego, że każdy cmentarz był pod opieką, a parafianie widzieli w nim obiekt sakralny, któremu należy się szczególna troska. W Połańcu były dwa cmentarze rzymskokatolickie, należące do parafii św. Marcina. Cmentarz przykościelny o powierzchni 0,5 ha, w okresie międzywojennym nieczynny. Położony przy ulicy Kardynała Stefana Wyszyńskiego, na północnym brzegu rzeki Czarnej, około 200 m na północny zachód od rynku, otoczony zabudową małomiasteczkową. Założony przed połową XV wieku, na planie nieregularnego wieloboku, z kościołem parafialnym w centrum. Otoczony murem, z przylegającą do niego od północy kaplicą cmentarną i bramą od strony wschodniej. Nagrobków brak.  Teren porośnięty trawą. Wokół kościoła brukowana alejka. Wzdłuż ogrodzenia starodrzew: kasztanowce i lipy.

Drugi cmentarz „stary” o powierzchni 1,23 ha. Położony na łagodnym stoku wzniesienia, w północnej części miasta przy drodze do Osieka (ul. Osiecka), około 500 m od rynku. Od południa i wschodu graniczy z zabudową, z pozostałych stron z sadami i ogrodami. Założony około 1837 roku, na planie zbliżonym do prostokąta. Otoczony murem kamiennym, z bramą od strony miasta, w połowie krótszego boku. Na osi alejka główna prowadząca do położonej w centrum cmentarza neogotyckiej kaplicy z drugiej połowy XIX wieku. Alejki i ścieżki nieregularne, słabo wykształcone. Nagrobki w pobliżu wejścia w nieregularnych rzędach, w głębi rozmieszczone chaotycznie. W części centralnej i wschodniej kilkanaście nagrobków z drugiej połowy XIX i początku XX wieku, najstarszy z 1858 roku, w większości bez większych wartości artystycznych. Starodrzew rozmieszczony wzdłuż ogrodzenia i alejki głównej oraz pojedyncze egzemplarze rozproszone – dominują kasztanowce, lipy i dęby, ponadto tuje i pojedyncze świerki. Był w owym czasie jednym cmentarzem, w 1948 r. otwarto nowy.

Cmentarze żydowskie były zazwyczaj niezwykle bogate w nagrobki i różnego rodzaju napisy ponieważ trwały przez wieki nie ruszane. Według religii mojżeszowej grób zmarłego był miejscem nietykalnym. Na żydowskich cmentarzach tzw. Kirkutach obowiązywał ten sam wymiar grobów, a w ślad za tym i kamieni nagrobkowych. Różniły się one jedynie wysokością i rodzajem surowca, z którego były wykonane. Przeważały macewy prostokątne, kamienne płyty, stojące pionowo, z półokrągłym lub trójkątnym zakończeniem. Warunkiem istnienia połanieckiej gminy żydowskiej był cmentarz żydowski.

W miasteczkach leżących nad wodą znajdowały się zwykle młyny. Były to budowle z drewna, kryte gontem. W części usytuowanej na palach nad wodą znajdował się sam młyn, natomiast w części zbudowanej na stałym lądzie – mieszkanie młynarza. W Połańcu funkcjonowały dwa młyny wodne.

W niektórych miasteczkach znajdowały się również piece garncarskie. Lokowane były w pewnej odległości od zabudowań, aby nie stały się przyczyną pożaru. Ośrodki ceramiki powstawały tam, gdzie było odpowiednie zaplecze surowcowe. Z okresu przed pierwszą wojną światową znane były połanieckie wyroby garncarskie, pochodzące z pieców garncarskich, usytuowanych wzdłuż północno-zachodniej strony ulicy Koziej. Garncarze w woj. Kieleckim posiadali warsztaty na ogół bardzo prymitywne. Większość pieców stała po gołym niebem, nie zabezpieczona przed ujemnymi wpływami warunków atmosferycznych.

W okresie międzywojennym w Połańcu czynne były również kuźnie: na ulicy Kościelnej przy rzece (należała do Władysława Rzepeckiego – czynna do roku 1937), przy zbiegu ulic Małej i Dużej Krakowskiej (Juliana Grelewskiego), przy ulicu Ruszczańskiej (Franciszka Bobrowskiego), ulicy Osieckiej (Feliksa Drożdżowskiego, Ignacego Kłosińskiego), w ulicy Staszowskiej (Bolesława Laski) – istnieje, pozostałe kuźnie nie istnieją. Na ulicy Mieleckiej znajdowała się cegielnia założona na krótko przed wojną. W mieście czynne były dwie polskie piekarnie – Cypriana Jarzyny i Zaręby, oraz 5 żydowskich między innymi Fuksa, Uszera, Goldszmida, Klopa, Mellera. Na ulicy Kościelnej w drewnianym domu znajdowała się apteka należąca do Niefidowicza, Szachnowskiego, Szczerby.

Pierwszą ulicą, która została wybrukowana w Połańcu przy pomocy dziedzica Knothego, to ulica Osiecka, od mostu na rzece Czarnej do cmentarza grzebalnego – 1932 roku. W 1934 roku wybrukowano drugą ulicę – 11 Listopada. Reszta ulic, to ulice wąskie, krzywe, piaszczyste, a w czasie deszczu błotniste. Wyposażając je również obustronnie w chodniki: wschodni z płyt cementowych, zachodni z kamieni. Brak chodników dla pieszych wiązał się z wysokimi kosztami budowy dróg o ulepszonej nawierzchni, na przykład asfaltowych, na które zazwyczaj miasteczka nie mogły sobie pozwolić. Z tego względu budowane były drogi z tłucznia, bądź też brukowane z kamienia dowożonego przez miejscową ludność w ramach powinności szarwarkowych.

Ciasna zabudowa przyrynkowa działek pogorszała możliwości zabezpieczenia przed pożarem, zwłaszcza, że kryte gontem dachy ustawione okopami jeden przy drugim nie miały przegród przeciwpożarowych. Na podwórzach, za budynkami mieszkalnymi, panował często nieład, niezbyt malowniczy. Biegały tu zwierzęta gospodarskie, walały się sterty odpadków, a do domów wdzierały się niezbyt przyjemne zapachy. Podwórza były przy tym bardzo zagracone. Poza budynkami gospodarczymi stały pojazdy i inny sprzęt gospodarski, leżało drewno opałowe i budulcowe oraz rozmaita starzyzna, która dla jej właściciela przedstawiała jeszcze jakąś wartość. Budynku parterowe posiadały bramę wjazdową na tył posesji, gdzie znajdowały się najczęściej składy lub w przypadku mieszczan – rolników zabudowania gospodarcze tj. chlewy, stajnie, szopy itp. Za zabudowaniami gospodarczymi znajdował się zwykle ogród warzywny. Natomiast stodoły bardzo często budowano poza miastem. Umieszczano je przeważnie przy drogach wylotowych bądź stały one w polu na gruntach poszczególnych mieszczan. Na ulicach od rynku zdarzało się, że dachy domów kryto słomą.

Urząd Gminy mieścił się w Połańcu w drewnianym budynku na Zamościu, przy skrzyżowaniu ulic Osieckiej i Staszowskiej. Budynek ten powstał z inicjatywy i przy pomocy dziedzica folwarku z Ruszczy – Stanisława Knothego. W Połańcu mieściła się również poczta.

Nadal funkcjonuje w Połańcu przytułek, w którym znajdowało schronienie 10 starców. Opiekę zdrowotną nad mieszkańcami sprawował: lekarz, felczer i 2 akuszerki. W mieście była również apteka,

Źródło: Halina Madej, “Połaniec między wojnami”, Połaniec 2000
Wydawca: Towarzystwo Kościuszkowskie w Połańcu