Pochodzący z Połańca Wiktor Florys urodził się przedwcześnie z mózgowym porażeniem dziecięcym. Od pierwszych chwil swojego życia walczył, aby przeżyć, a potem o to, aby stać się sprawny umysłowo i fizycznie. Dzięki ogromnej wytrwałości i determinacji jego mamy oraz ich wspólnej ciężkiej pracy każdego dnia pokonuje swoją chorobę i słabości. Pomimo trwałego uszczerbku na zdrowiu rozwija swoje pasje, realizuje marzenia i odnosi sukcesy. W 2019 r. sięgnął po wicemistrzostwo Polski w RaceRunningu i wierzy, że za trzy lata wystartuje na paraolimpiadzie. Swoim przykładem chce dodać otuchy innym i pokazać, że niepełnosprawność czy choroba nie muszą oznaczać wykluczenia i rezygnacji z marzeń.
Wiktor przyszedł na świat w 32. tygodniu ciąży jako wcześniak. Miał ogromne problemy z oddychaniem, dusił się i przez kilka dni trwała walka o jego życie. Dostał wylewu krwi do mózgu i trzeba było go reanimować. W efekcie doznał porażenia wszystkich czterech kończyn. Rokowania były złe.
– Lekarze twierdzili, że syn nie będzie mówił ani chodził, ale nie pogodziłam się z tym i podjęłam walkę o jego zdrowie – podkreśla pani Izabela, mama Wiktora. – Początkowo jeździliśmy do Centrum Zdrowia Dziecka oraz do specjalistycznych ośrodków na rehabilitację. Wspólnie ćwiczyliśmy także w domu. Wiktor przez wiele miesięcy nie zginał rąk ani nóg, więc masowałam i uciskałam mu odpowiednie miejsca, tak aby zmniejszać napięcie mięśni. Z czasem przyszły efekty, kiedy skończył półtora roku, zaczął się powoli ruszać. Oczywiście trzeba było go podtrzymywać, gdyż sam długo nie był w stanie ustać. Mniej więcej w tym samym czasie wypowiedział pierwsze słowa. W dzieciństwie dużo mu czytaliśmy i to na pewno miało wpływ na to, że w ogóle zaczął mówić – opowiada pani Izabela, mama Wiktora.
Mama Wiktora doskonale zdawała sobie sprawę z faktu, że sport odgrywa kluczową rolę w rozwoju osób niepełnosprawnych. Z jednej strony stanowi on niezwykle skuteczną formę rehabilitacji, ale z drugiej jest też elementem włączania do społeczeństwa, dlatego od najmłodszych lat starała się zaszczepić swojemu dziecku zamiłowanie do jakiejś dyscypliny sportu. Chciała by Wiktor mógł się realizować, rozwijać, konkurować z innymi, stawiać sobie nowe cele. Swoją sportową przygodę rozpoczął w wieku siedmiu lat od nauki pływania. Wiktor polubił aktywność fizyczną, która stała się jego pasją. Jako dziecko zachwycił się również piłką nożną i zapragnął w nią grać. Pierwsze swoje mecze rozgrywał na turnusach rehabilitacyjnych. Następnie odbywał treningi na boisku szkolnym Szkoły Podstawowej w Połańcu, pod okiem trenera Łukasza Maja.
– Początki były trudne, bo po zrobieniu dwóch, trzech kroków syn miał problemy z utrzymaniem równowagi i upadał na parkiet. Podtrzymywałam go, a on nie poddawał się, wstawał i za wszelką cenę próbował grać dalej. Od urodzenia był wojownikiem, najpierw walczył, aby przeżyć, a potem, aby realizować swoje marzenia – wspomina pani Izabela.
Wiktor pomimo rehabilitacji w znacznym stopniu pozostał niepełnosprawny – ma wzmożone napięcie mięśniowe obydwu nóg i nie prostuje lewej ręki. Ta prawa jest nieco silniejsza. Samodzielnie potrafi przejść spory kawałek, nawet kilometr. Na dłuższy dystans potrzebuje balkonika lub wózka inwalidzkiego.
Przeprowadzka do Wrocławia
W 2017 r. pani Izabela podjęła trudną, ale przemyślaną decyzję o wyprowadzeniu się z ukochanego, rodzinnego miasta Połańca do Wrocławia. Decyzja podyktowana była troską o dalszy rozwój, edukację i przyszłość syna. Wiedziała, że im większe miasto tym większe możliwości. To także większy poziom akceptacji osób niepełnosprawnych w społeczeństwie oraz mniejsza uciążliwość barier architektonicznych. Z perspektywy czasu oboje wiedzą, że to była najlepsza decyzja w ich życiu, ponieważ Wrocław jest jednym z miast najbardziej przyjaznych osobom z niepełnosprawnością w Polsce.
Tuż po przeprowadzce Wiktor zgłosił się do wrocławskiej drużyny piłkarskiej Myszka Norka, funkcjonującej przy Fundacji Dzieciom “Zdążyć z Pomocą”. Gra w niej niepełnosprawna młodzież.
– Najczęściej występowałem na bramce, rzadziej na obronie. Wolałem być bramkarzem, gdyż to bardzo odpowiedzialna pozycja na boisku. Zawodnik stojący na bramce to ostoja zespołu, ten ostatni, który ma szansę uchronić drużynę przed stratą gola – opowiada Wiktor.
Jest też zapalonym kibicem piłkarskim. Jego ulubionym klubem jest Śląsk Wrocław, któremu uwielbia kibicować z trybun stadionu. Młody sportowiec sympatyzuje też z Bayernem Monachium, głównie ze względu na Roberta Lewandowskiego. Bardzo go podziwia i chciałby kiedyś z nim się spotkać i porozmawiać.

Biegnąc na rowerze
Podczas jednego z turnusów rehabilitacyjnych jeden z terapeutów zwrócił się do Wiktora i stwierdził: “Wiesz, chyba mam dla ciebie wymarzoną dyscyplinę”. I opowiedział o Race Runningu.
To sport dla niepełnosprawnych wymyślony w Danii. Zawodnik w tej dyscyplinie używa trójkołowego roweru bez pedałów o nazwie Mobiler, a porusza się, odpychając nogami od podłoża. Tułów zawodnik opiera na specjalnej podporze, czasami dodatkowo przypięty jest specjalnym pasem. Konstrukcja roweru przede wszystkim służy do utrzymania równowagi przez biegacza.
W Polsce to praktycznie nieznana konkurencja. Wiktor do niedawna był jedyną osobą na Dolnym Śląsku, która uprawiała RaceRunning.
– Podczas treningu we Wrocławiu pokonuję około pięciu kilometrów. Spod domu udaję się ścieżką rowerową i biegnę pod Stadion Wrocław. Tam wykonuję odpowiednie ćwiczenia, a potem tą samą trasą wracam do domu – opowiada.
RaceRunning Wiktor uprawia od 2018 roku i zauważa, że podczas treningów jeszcze nigdy nie spotkała go żadna nieprzyjemność.
– Ludzie z ciekawością się przyglądają, niektórzy wypytują, do czego ten rower służy? Reagują przyjaźnie – zaznacza.

Nastolatek na razie reprezentuje barwy klubu Stowarzyszenie RaceRunning Złotowianka, klubu ze Złotowa niedaleko Piły, gdzie znajduje się specjalistyczny ośrodek rehabilitacyjny. Podczas zawodów sportowcy uprawiający race running rywalizują na kilku dystansach: na 100, 200, 400 oraz 800 metrów. Na paralekkoatletycznych mistrzostwach Polski w 2019 roku w Bydgoszczy Wiktor wywalczył srebrny medal na 100 metrów. To jego największy sukces sportowy w życiu.

– Od kiedy syn zaczął uprawiać RaceRunning, widzę ogromne fizyczne i psychiczne efekty tej aktywności. Świetnie to na niego wpływa, a wywalczony na mistrzostwach Polski medal dodatkowo go podbudował. Wszystkie niepełnosprawne dzieciaki pomagają sobie podczas zawodów. Niby rywalizują, ale bardziej dopingują się i wzajemnie wspierają. Bo one dobrze wiedzą, jak wiele ciężkiej pracy każde z nich musiało włożyć, aby stanąć na starcie – mówi mama Wiktora.
Wiktor też zaznacza, że zawody to dla niego nie tylko sportowa rywalizacja, ale możliwość spotkania z nowymi osobami, które mają podobne problemy.
Marzeniem sportowca jest to, aby RaceRunning stał się popularny. Aby inne dzieci z niepełnosprawnościami mogły w tej dyscyplinie odnaleźć swój sposób na życie. Z tego właśnie powodu postanowił wraz z mamą i Stowarzyszeniem RaceRunning Złotowianka otworzyć we Wrocławiu sekcje RaceRunningu dla wszystkich osób z niepełnosprawnościami.
– Moim marzeniem jest, żeby RaceRunning się rozrastał, aby ta rodzina sportowa zgromadzona przy tej dyscyplinie rozwijała się. Chcę pokazać, że osoby niepełnosprawne też mogą osiągać różne sukcesy, bez względu na okoliczności i bariery, które przed nimi stawia życie – mówi Wiktor Florys.
I zachęca do wyjścia z domu niepełnosprawne osoby, które na razie nie uprawiają żadnego sportu.
– To nie tylko sport, ale świetna forma rehabilitacji. Wielu z tych, którzy swoje życie spędzają na wózku inwalidzkim, może spróbować przesiąść się na rower od RaceRunningu. Jest szansa, że się uda i wówczas poczują, iż nic ich nie ogranicza, że w taki sposób mogą się wzmocnić, doskonalić – tłumaczy Wiktor.

Oprócz sportu Wiktor stawia również na naukę i edukację. W tym roku rozpoczął studia na Młodzieżowym Uniwersytecie Prawa. Dodatkowo bierze czynny udział w promocji sportu dla niepełnosprawnych i dzięki zawziętości, zaangażowaniu i uporowi w dążeniu do celu jest w tym bardzo skuteczny. Jego najbliżsi żartobliwie mówią o nim: „jak wyrzucą go drzwiami, to wejdzie oknem”.
Pani Izabela również stawia na rozwój. Zrobiła kurs trenera RaceRunning i jest trenerem oraz koordynatorem sekcji RR Wrocław. Wspiera inicjatywy i działania na rzecz rozwoju tego sportu wśród osób niepełnosprawnych.

Marzenie o paraolimpiadzie
Wiktor przeszedł długą i trudną drogę do realizacji swoich marzeń, ale dzięki ambicji, wytrwałości i pracy udowadnia sobie i innym, że nie ma rzeczy niemożliwych. Jest przykładem, że sport daje wolność, samodzielność i pomaga w budowaniu poczucia własnej wartości. Wiktor każdego dnia stara się przesuwać granice swoich możliwości, dlatego obecnie jego największym marzeniem jest występ na paraolimpiadzie, na stadionie pełnym kibiców, na bieżni na której biegają światowe sławy. W 2024 roku RaceRunning pierwszy raz ma zostać wprowadzony do programu igrzysk paraolimpijskich. Wiktor bardzo chciałby reprezentować Polskę podczas tej imprezy. Jednak by mógł spełnić to marzenie potrzebny jest nowy mobiler – profesjonalny, dopasowany do niego. Koszt nowego mobilera to ponad 5 tysięcy zł. Właśnie ruszyła zbiórka, którą każdy z nas może wesprzeć i pomóż Wiktorowi w realizacji jego marzeń.
Link do zbiórki: https://zlotowiankahelp.pl/cel/wiktor-florys/

Źródło: zlotowiankahelp.pl, racerunning.fundacjazlotowianka.pl, wroclaw.wyborcza.pl