W środę około godziny 15 w bloku przy ulicy Kołłątaja w Połańcu na balkonie leżał mężczyzna, który nie reagował na wezwania. Na miejsce wezwano służby ratownicze.
– Około godziny 15:00 do Stanowiska Komendanta Powiatowego PSP w Staszowie wpłynęło zgłoszenie o leżącym niereagującym na polecenia młodym mężczyźnie, który znajdował się na balkonie w jednym z bloków na ulicy Kołłątaja w Połańcu. Na miejscu okazało się, że młody mężczyzna jest oparty na barierce i nie daje oznak życia. Strażacy po wyważeniu drzwi dostali się do mieszkania, zdjęli mężczyznę z barierki i przystąpili do reanimacji. Po chwili przekazali mężczyznę przybyłym na miejsce ratownikom medycznym. Po godzinnej reanimacji mężczyzna nie odzyskał funkcji życiowych. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon – poinformował bryg. Jarosław Juszczyk, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Staszowie.
– Zgłoszenie do nas wpłynęło o 14.38. Wynikało z niego, że w Połańcu na ul. Kołłątaja na balkonie jednego z bloków stoi mężczyzna, który nie reaguje na wołania. Drzwi do mieszkania były zamknięte. Po ich otwarciu przez strażaków i dostani się służb do mieszkania zastano opartego o barierki 44-letniego mężczyznę, który nie dawał oznak życia. Mimo podjętej reanimacji nie udało się przywrócić funkcji życiowych mężczyzny. Na miejsce przybył lekarz, który wykluczył udział trzecich w zgodnie 44-latka. Ciało zostało wydane rodzinie – poinformowała mł. asp. Joanna Szczepaniak z Komendy Powiatowej Policji w Staszowie.
W akcji brały udział jednostki OSP Połaniec i trzy zastępy JRG Staszów, policja i Zespół Ratownictwa Medycznego.