Obecnie poza Staszowem na terenie powiatu nie ma drugiego miasta. Istnieją natomiast osady mające za sobą tradycje i przeszłość świetniejszą, aniżeli sam Staszów, ale przez zbieg okoliczności podupadłe do roli osad, a nawet wsi. Jedynie zabudowa i położenie obszernych rynków przypomina o ich miejskiej przeszłości. No i wspomnienia zachowane wśród mieszkańców, a nakazujące uważać się im za coś lepszego od mieszkańców okolicznych wsi.
“POŁANIEC. O ZIEMI STASZOWSKIEJ”
Tekst: Prezydium Powiatowej Rady Narodowej
Inspektorat Oświaty w Staszowie, Staszów 1961 r.
Najważniejsze, z uwagi na swój rozgłos historyczny, związany z “Uniwersałem Połanieckim” jest osiedle Połaniec. Połaniec znany jest w całym kraju, a nawet za granicą. Znalazł się w podręcznikach historii i w każdej encyklopedii zajmuje pokaźną ilość wierszy.
Położony w pięknej, lecz jeszcze bardziej niedostępnej aniżeli Staszów okolicy, nad brzegiem Czarnej, niedaleko jej ujścia do Wisły, Połaniec do dnia dzisiejszego nie posiada drogi bitej. Piaszczyste i przez znaczną część roku bagniste gościńce, stworzyły z Połańca zakątek całkowicie odcięty od świata. Samochodem można dotrzeć do niego jedynie przy słonecznej pogodzie i długotrwałej suszy. Stąd też o Połańcu wiele ludzi słyszało, ale niewielu go zna.
Połaniec jest osadą i miastem starszym od Staszowa. Bo już w roku 1191 występuje pod nazwą Polonez. W roku 1285 spotykamy go jako Polanc i Polanecz (Słownik Geograficzny z 1887 r.). Prawdopodobnie istniał początkowo jako gród obronny.
W 1241 roku znalazł się Połaniec na słynnym szlaku tatarskim ciągnącym się od Sandomierza, poprzez Połaniec, Wiślicę Skalbmierz w kierunku Miechowa. Poza ogólnymi danymi o spustoszeniach dokonanych na tym szlaku brak danych o losie, jaki Tatarzy zgotowali Połańcowi.
W 1264 roku Mikołaj syn Bartłomieja, uzyskuje od Bolesława Wstydliwego, przywilej na założenie na obszarze ziem należących do grodu, miasta na prawie magdeburskim. Tym prawem Połaniec rządził się do chwili rozbiorów Polski. W aktach kościelnych parafii Połaniec przechowują się dokumenty świadczące o miejskiej przeszłości Połańca.
Połaniec pozostawał pod opieką królów i stanowił honorową kasztelanię. Król Stefan Batory zaofiarował kasztelanie Połaniecką (rok 1576) Janowi Kochanowskiemu, który jednak daru nie przyjął. Widocznie była to kasztelania niedająca żadnego dochodu.
W roku 1507 król Zygmunt I nadaje miastu przywilej na urządzenie targu cotygodniowego i trzech jarmarków rocznie. Z biegiem lat jarmarków przybywa i w końcu liczba ich dochodzi do 12.
Ponieważ wskutek częstych przemarszów wojsk i corocznych prawie pożarów miasto zaczęło mocno podupadać, burmistrz Wścieklica wprowadza w poniedziałki jarmarki na bydło i trzodę chlewną. Jarmarki te stały się jeszcze jedną okazją dla okolicznych chłopów i mieszczan do pijaństwa. Sławne stały się “pijackie poniedziałki połanieckie”. Władze zwierzchnie nakazały burmistrzowi w roku 1846 jarmarki te skasować.
Żydzi połanieccy uzyskali od króla Władysława IV przywileje na prowadzenie handlu, ubój bydła i fabrykowanie trunków. Jan Kazimierz i August III przywileje te potwierdzają. Po trzecim rozbiorze Polski, kiedy Połaniec dostał się w roku 1795 pod panowanie Austrii, Austriacy odebrali wszelkie przywileje mieszkańcom i miastu.
We wrześniu 1606 roku zatrzymał się w Połańcu z wojskiem ciągnący przeciw rokoszanom król Zygmunt III. Najważniejsze wydarzenia, które opromieniły Połaniec nastąpiły jednak później.
Wiosną 1794 roku stoi w Połańcu obozem Tadeusz Kościuszko, który tu właśnie ogłasza, w dniu siódmym maja, swój słynny “Uniwersał” nazwany – Połanieckim. Fakt ten jest do tej pory podkreślany z dumą przez mieszkańców Połańca przy każdej okazji.
Po zwycięstwie odniesionym pod Racławicami Tadeusz Kościuszko, na czele 12000 jazdy, 3000 piechoty, 300 kosynierów i 12 armat, śpieszy w sandomierskie z zamiarem połączenia się z ciągnącym z lubelskiego jenerałem Grochowskim. W dniu 5 maja 1795 roku staje pod Połańcem, gdzie rozbija obóz warowny. Otoczony przez oddziały rosyjskie kwaterujące w Staszowie, Rudnikach, Tursku Małym i Okrąglej, przez dwa tygodnie, mimo braku żywności i furażu dla koni, trzyma w szachu otaczające go siły rosyjskie. Oczekiwał na nadejście wojsk regularnych z lubelskiego. Wojsko Kościuszki rozłożyło się za Połańcem, na piaszczystej wyżynie zwanej obecnie “Batalie”.
Zwycięstwo pod Rodawicami głośnym echem odbiło się wśród narodu polskiego. Przyczyniło ono Kościuszce sławy i zjednało mu wielu nowych zwolenników. Żołnierze rosyjscy śpiewali o nim.
Sławnaja Polszcza i jej armija
Sławnyj Katiuszko i jeho sila
Mnoho jeszcze maje siły
Siedm tysiącz wysłał w mogiły
Ach, ach, ach, sławnyj Kotiuszko.
Opowiedział się za naczelnikiem lud Krakowa i Warszawy, ale przeciw stanęli ci, którzy obawiali się wprowadzenia nowych praw, godzących w ich majątki i ograniczające samowolę magnacką.
Zdawać by się mogło, że zwycięstwo racławickie powinno przekonać nawet najzacieklejszych przeciwników powstania i Kościuszki, że wrogowi można zadawać klęskę i pokonać go, że jednym z najważniejszych warunków zapewniających zwycięstwo, jest powołanie pod broń jak najszerszych mas chłopskich.
Niestety, dominujące nad wszystkim wśród samowładców, szlachty i kleru: prywata, korupcja i warcholstwo – trzy wady charakteryzujące naszych możnych przez cały czas istnienia państwa polskiego, czyniły ich ślepymi i głuchymi na potrzeby i sprawy narodu i Ojczyzny.
Najważniejszymi warunkami zwycięstwo były: silna, uczciwa i energiczna władza, liczna i dobrze wyposażona armia i konieczne na prowadzenie wojny fundusze. Wszystko to przecież w kraju było.
Była władza, byli ludzie i były kapitały…, ale władzę sprawował niedołężny król, z garścią otaczających go dygnitarzy duchownych i świeckich, pozostających przeważnie na usługach ościennych mocarstw, myślących jedynie o swoich majątkach i własnej wygodzie.
Widział to Kościuszko, widział Kołłątaj i grupa ludzi z nim związanych. Widzieli tę ogromną rezerwę, ale rezerwa ta stanowiła “własność prywatną” szlachty i magnatów. Ci zaś nie kwapili się zrobią jakąkolwiek ofiarę.
Sprawy te spędzały Kościuszce sen z powiek. Wraz ze swoim sztabem zdawał sobie dokładnie sprawę z istniejącej sytuacji i widział sposób jej rozwiązania. Powołanie Rady Najwyższej zapewniało władzę, zarządzenie rekwizycji skarbów świeckich i klasztornych – pieniądze, uwłaszczenie chłopów – armię.
Sposób prosty, a jednocześnie prawie niemożliwy do zrealizowania. Sprawa powołania Rady Najwyższej, jako pozostająca na razie w sferze projektów, nie absorbowała chwilowo za bardzo umysłów. Natomiast dwie pozostałe sprawy wywołały burzę protestów. Uwłaszczenie chłopów, wobec stanowiska szlachty, mogło grozić rozpętaniem wojny domowej. Panowie nie kwapili się z dostarczeniem rekruta i starali się jak mogli uchylić od wykonania, wydanego w tej sprawie zarządzenia. Masy chłopskie w obawie przed prześladowaniami grożącymi im ze strony dziedziców za zaciąganie się do wojska Kościuszki, pozostawały na ogół bierne na jego wezwania. Nieliczne wyjątki wywołały ostry sprzeciw dziedziców, ciągłe reklamacje u Naczelnika, a nawet porywanie chłopów- żołnierzy przez ich “dawnych panów”.
W odpowiedzi na wydany przez Kościuszkę i Komisje Porządkową Krakowską Uniwersał nakazujący oddanie prywatnych depozytów, złożonych po klasztorach i skarbów kościelnych na rzecz powstania, władze kościelne i klasztorne odpowiedziały chowaniem depozytów i drogich kruszców, po najgłębszych zakamarkach lochów, odpędzaniem komisarzy rekwizycyjnych od furt klasztornych i rozpętaniem nagonki przeciw Kościuszce i jego zwolennikom.
I w samym Połańcu nie spotkał się Kościuszko ze zbyt przychylnym przyjęciem. Proboszcz połaniecki odmówił komunikantów dla udzielenia komunii spowiadającym się powstańcom. Nie udzielił wina mszalnego i świateł do odprawienia mszy polowej, a przybyłych do niego w tej sprawie kapelanów powstańczych, wyrzucił za drzwi, każąc im iść po komunię dla rebeliantów do Kościuszki, a po światło do Kołłątaja. Wywołało to zrozumiałe rozgoryczenie i podniecenie wśród wojska.
Kto wie, jakby ta sprawa się skończyła dla proboszcza, bo żołnierze zaczęli się już burzyć, gdyby nie inne wypadki.
Zaraz po ćwiczeniach porannych, zagrały trąbki alarmowe na zbiórkę. Wojsko ustawiło się w czworobok, ucichły werble i ukazał się Naczelnik w otoczeniu całego sztabu. Zatrzymali się pośrodku. Kościuszko rozwinął papier. Uciszyło się jakby makiem zasiał.
– Tadeusz Kościuszko, Najwyższy Naczelnik Siły Zbrojnej Narodowej, do Komisji Porządkowej, wszystkich ziem i powiatów – rozległy się pierwsze słowa Uniwersału.
– … Nigdy by Polakom broń ich nieprzyjaciół straszna nie było, gdyby sami pomiędzy sobą zgodni, znali swą siłę i całej tej siły użyć umieli… i dalej.
… Osoba wszelakiego włościanina jest wolna. Wolno mu przenieść się gdzie chce, byle by oświadczył Komisji Porządkowej swego województwa, gdzie się przenosi… Twarze słuchających chłopów stały się czujne i skupione. Tekst Uniwersału zawierał czternaście punktów. Mówiły one o “Ulżeniu w robociznach” o tym, że “Od chłopów, którzy w wojsku powstańczym służą, pańszczyzna nie ma być egzekwowana”, że “Dziedzic nie ma prawa usuwać chłopa z uprawianego gruntu” itd., itd.
Ale Uniwersał mówił i o prawach dziedziców. Zabezpieczał ich przeciwko tym, “którzy by lud od pracy odwodzili” i przeciwko tym “którzy by nie chcieli wypełniać swoich powinności”.
Zwycięstwo pod Racławicami wykazało ogromną wartość dla sprawy powstania chłopskich oddziałów. Natomiast rekrutacja chłopów na większą skalę, pozbawiająca dwory rąk do pracy, spotkała się z oporem dziedziców. Toteż starali się oni wszelkimi sposobami omijać zarządzenie dostarczania rekrutów. Przysyłali do obozu ludzi chorych, ślepych, chromych. Z drugiej zaś strony wielu chłopów traktowało służbę w wojsku jako karę i dlatego też trafiały się często wypadki dezercji.
Kierownictwo powstania zdawało sobie sprawę, że dla pozyskania chłopów nie wystarczą pochwały i obietnice. W połowie kwietnia już wydane zostały zarządzenia regulujące, do pewnego stopnia, stosunek chłopów-żołnierzy do dworów i odwrotnie. Zarządzenia te były jednak bardzo ogólne i nie były w pełni przez dwory respektowane. Uniwersał Połaniecki uzupełniał je i obejmował całokształt sprawy chłopskiej.
Kościuszko zdawał sobie sprawę z tego, że to, co daje Uniwersał, to za mało. że łagodzi on wprawdzie nieco krzywdę chłopów, ale całkowicie jej nie usuwa, że jest to tylko połowiczne załatwienie palącego problemu. Zdawał sobie jednak dobrze sprawę, że w obecnej sytuacji nie może nic więcej zrobić, że pragnąc pozyskać dla sprawy kraju szerokie masy chłopskie, nie może utracić dla niej ziemiaństwa. Ogłoszenie Uniwersału na owe czasy było i tak posunięciem rewolucyjnym.
Nie miał wiele czasu na zastanawianie się, jakie wrażenie uczyniły odczytane słowa pośród słuchających żołnierzy-chłopów, bo oto zaledwie przebrzmiały ostatnie słowa Uniwersału, rozległy się alarmowe trąbki. Nieprzyjaciel następował.
To rosyjskie oddziały Denisowa i Chruszczowa nacierały od strony Staszowa. Stoczona na przedpolach potyczka przyniosła zwycięstwo powstańcom.
Uniwersał formalnie nie stanowił rozwiązania sprawy chłopskiej, ale uzbrojenie wsi i demokratyzacja wojska, pozwalały się spodziewać ostatecznej legalizacji zdobyczy rewolucyjnych. Tymczasem jednak, godząc dotkliwie w dochodowość majątków i przywileje feudalne, natrafił na sprzeciw większości szlachty. Zniechęcił wielu do powstania.
W dniu 10 maja, w tym samym obozie pod Połańcem, został przez obozowy sztab, przy osobistym współudziale Kościuszki opracowany projekt organizacji Najwyższej Rady Narodowej.
Dalsze potyczki stoczone zostały pod Połańcem 12 i 17 maja. Mimo że wojsko Kościuszki składało się z oddziałów nieregularnych, niezdyscyplinowanych i wygłodzonych, zwycięstwo zostało przy nich. Tegoż dnia 17 maja, kiedy Kościuszko walczy zwycięsko pod Połańcem, jenerał Grochowski w sile 6500 żołnierzy, przekracza pod Rachowem Wisłę i zatrzymawszy się krótko w Sandomierzu, ciągnie w kierunku Opatowa. Kościuszko opuszcza obóz w Połańcu i podąża na spotkanie. Po połączeniu się sił polskich w Janinie koło Opatowa rosyjski dowódca, z uwagi na własne bezpieczeństwo przerywa działania wojenne i wycofuje się do Staszowa.
Miejsce, gdzie stał obóz wojska Kościuszki, nazywają mieszkańcy Połańca “Batalie”, a piaszczyste, pozbawione roślinności wzgórze, na którym stał naczelnik w chwili ogłaszania Uniwersału “Kopcem Kościuszki”. Na wzgórzu tym stoi dziś wysoki drewniany krzyż, obok którego znajduje się głaz, z wyrytą datą ogłoszenia Uniwersału.
W odległej o 6 kilometrów od Połańca Ruszczy, w parku obok pałacu znajduje się stary, wypróchniały i zaplombowany cementem dąb. Pod tym dębem pisał Kościuszko swój Uniwersał.
Księża połanieccy zabrali z domu, w którym kwaterował Kościuszko fotel drewniany, obity świńską skórą. Na tym fotelu siadywał naczelnik. Wraz z szybą, na której Kościuszko wypisał diamentem swoje inicjały, fotel ten był przechowywany w skarbcu kościelnym. Obie te pamiątki spłonęły w czasie pożaru wraz z kościołem w dniu 12 czerwca 1889 roku. Pożar ten zniszczył większą część Połańca. Od tej pory osada już nie wydźwignęła się nigdy do dawnej świetności. Nie pozostało nic z zabytków. Wszystko pochłonął ogień.
Wybudowanie szosy ze Staszowa do Połańca i uruchomienie stałej komunikacji autobusowej mogło ożywić historyczną miejscowość. Połaniec mógłby i na pewno stałby się miejscem licznie odwiedzanym przez turystów – tak dla pamięci historycznych wydarzeń, jak też i samego uroku okolicy.
W Ruszczy to późniejsze PGR. Nie PGO z tego co pamiętam.