Siatkówka to jedna z najpopularniejszych dyscyplin sportowych na świecie. Jest to sport dynamiczny, emocjonujący i widowiskowy, który wymaga nie tylko umiejętności technicznych, ale również pracy zespołowej i determinacji. Kochana jest przez miliony ludzi, zarówno przez zawodników, jak i kibiców. Siatkówka w Polsce, jako jedna z najpopularniejszych dyscyplin sportowych, ma swoje korzenie sięgające lat 20. XX wieku. W Połańcu zaczęła zdobywać coraz większe uznanie i popularność w latach 40. i 50. XX wieku.
Do napisania artykułu i przypomnienia historii zainspirowały nas niewątpliwie ostatnie sukcesy siatkarskiej drużyny MKS Czarni Połaniec, która po raz drugi z rzędu, w pięknym stylu zdobyła mistrzostwo I Ligi Świętokrzyskiej. Umiejętności siatkarzy MKS Czarni Połaniec, charakter i zaangażowanie sprawiają, że są oni wspaniałymi reprezentantami połanieckiego sportu na arenie międzywojewódzkiej. Mamy nadzieję, że ich sukcesy będą inspirować kolejne pokolenia siatkarzy z naszej miejscowości i do podążania ich śladem. A jak wyglądały początki tego sportu w naszym mieście? Zapraszamy do zapoznania się z historią połanieckiego sportu drużynowego. Autorem poniższego tekstu pochodzącego z publikacji pt. “KS CZARNI POŁANIEC 1948-1978” jest Radosław Matusiewicz.
* * *
Przed wojną siatkówka była najpopularniejszą dyscypliną, którą młodzież uprawiała amatorsko. Do wyróżniających się wtedy siatkarzy należeli: Ludwik Warchałowski, Marian Łańka (na zdj. głównym powyżej), Władysław Łańka, Henryk Machnicki, Marian Kobos, Ryszard i Czesław Kucharscy, Bogusław i Zdzisław Kozłowscy oraz Tadeusz Stramowski (znakomity sportowiec ze Zdzieci), Józef Korczak, Edward Korczak, Stanisław Warchałowski, Zbigniew Jańczuk, Fredek Korczak, czy ksiądz Stefan Król. W Połańcu grywało też dwóch wysokich, wysportowanych chłopaków z Rudy (niestety, nie znamy ich nazwisk).
Często również dziewczęta grywały w siatkówkę pod szkołą albo na boisku w lasku między Połańcem a Ruszczą (na Rozkach). Zwykle nauczyciele organizowali tam właśnie „Dzień lasu” – 1 kwietnia. Na boisku można było podziwiać: Kazimierę Grelewską, Bogusię Korczak, Natalię Kłosińską, Marię Jańczukową, Zuzannę Korczak, a potem Natalię Wołoszynowską. W późniejszych latach wyróżniała się Helena Marczewska (z ul. Krakowskiej).
W pierwszych latach istnienia klubu największe sukcesy były udziałem właśnie siatkarzy. Grali oni na „Ciołkowym błoniu”, a po wojnie, dzięki wyrozumiałości ks. Zbroi, przenieśli się pod kościół. Mecze siatkówki wywoływały ogromne zainteresowanie, a kibice z trudem mieścili się przy boisku koło kościoła św. Marcina. W przeciwieństwie do piłkarzy siatkarze mogli grywać w kilku miejscach: na boisku za szkołą w „Górce” (dziś ZSZ w Połańcu), na placyku przed szkołą „na Zamościu”, a po budowie remizy i likwidacji straganów żydowskich – na rynku.
Pierwszy skład drużyny stanowili zawodnicy grywający w „siatkę” jeszcze przed wojną: Ludwik Warchałowski, Marian Łańka, Władysław Łańka, Henryk Machnicki, Marian Kobos, Ryszard i Czesław Kucharscy. Połańczanie, zaraz po wojnie, rozegrali na boisku wytyczonym na rynku pierwszy mecz z drużyną zza Wisły. Drużyna ta, jako ekipa z Borowej, prowadzona była przez Kazimierza Wójtowicza (ojca słynnego Tomasza Wojtowicza ze „złotej drużyny” Huberta Wagnera). Mecz, niestety, wygrała drużyna gości, ale kolejne zawody były bardzo wyrównane i zawsze niezwykle zacięte.
To właśnie w tym czasie budowała się nasza „złota drużyna”, która była postrachem okolicznych siatkarzy. Połańczanie gromili drużyny ze Staszowa, Osieka, Rytwian, Koprzywnicy, Szczucina, czy Sandomierza.
Spotkania z sąsiadami organizował Ludwik Warchałowski (dla przykładu mecze z osiecką drużyną uzgadniane były z kierownikiem szkoły panem Królem).
W tym czasie drużyna zdobyła swoje pierwsze stroje. „Załatwił” je z Pafawagu Wrocław studiujący tam Stanisław Grelewski. Zniszczone piłki zszywał przeważnie ojciec jednego z siatkarzy, Władysława Fijałkowskiego, który był szewcem.
Jeden z ciekawszych meczów odbył się w Połańcu, pod kościołem, 2 sierpnia 1950 roku, podczas odpustu. Do naszego miasteczka przyjechała drużyna z Sandomierza oraz wielu kibiców, wśród których było wielu kolegów połańczan ze szkół sandomierskich. Ku uciesze ogromnej ilości kibiców gospodarze mecz wygrali. Wieczór zakończył się wspólną biesiadą, goście przyjezdni nocowali u przyjaciół w Połańcu, a największa grupa spała w stodole u prezesa Władysława Kosowicza.
Największym sukcesem tej drużyny było zdobycie w 1952 r. mistrzostwa województwa kieleckiego LZS podczas turnieju w Suchedniowie. Na turniej zawodnicy pojechali, zabierając ze sobą chleb i 3 kg kiełbasy. Nocowali na stacjach kolejowych, ale wyprawa zakończyła się fantastycznie, gdyż po pokonaniu drużyn z Suchedniowa, Skarżyska, Łącznej, i w finale zespołu z Kielc, połańczanie zostali najlepszą drużyną LZS w województwie kieleckim. Młodzi sportowcy sami żartobliwie nazywali swój zespół zwyczajowo „LZS Szmacianka”, ale to właśnie na tym turnieju koledzy z innych drużyn zwrócili im uwagę, że co to za „Szmacianka”, która rozbiła zespoły z całego województwa.
Na turniej drużyna pojechała razem z prezesem Ludwikiem Warchałowskim. Jej skład stanowili: Stanisław Grelewski, Marian Łańka, Mateusz Łowicki, Eugeniusz Tarnowski, Jan Witek oraz młodsi: Janusz Gil, Ryszard Rzepecki i Ryszard Brzostowicz.
Za to zwycięstwo drużyna otrzymała, oprócz pieniędzy, stroje sportowe i stół do tenisa, od którego wzięła początek sekcja tenisa. Siatkarze stanowili znakomity zespół, a o jego sile świadczy fakt, że Stanisław Grelewski, studiujący wówczas we Wrocławiu stomatologię, był powołany w latach 1950-52 do szerokiej kadry Polski. Grał najpierw w Pafawagu, a potem w AZS-ie Wrocław. Z kolei Hieronim Łowicki, grający w mieleckiej Stali, w Połańcu grywał tylko okazyjnie. Eugeniusz Tarnowski grał w gimnazjum w Mielcu, następnie podczas studiów w Pafawagu Wrocław, a po przyjeździe do Kielc w tamtejszej Tęczy Kielce i OKKF Społem Kielce.
Drużyna ta jeszcze raz błysnęła, zwyciężając turniej powiatowy w Sandomierzu w 1954 r., pokonując w finale gospodarzy. Po tym sukcesie siatkarze znacznie spuścili z tonu, bowiem kończący naukę uczniowie i studenci, tworzący w dużej mierze ten zespół, rozjechali się po kra ju bądź skupili na sprawach zawodowych. Połaniecka „złota drużyna” grała w latach 1951-59. Pozostali w Połańcu zawodnicy zaczęli później grywać w staszowskiej drużynie (wraz ze staszowianami, m.in. Jerzym Markowskim z Mostek czy panem Jastrzębiem). Drużyna staszowska często grywała na boisku w Golejowie w obecności plażowiczów.
W latach 1965-67 w składzie grających na kościelnym boisku połanieckich siatkarzy znajdowali się dwaj wikariusze: ks. Jan Glibowski i ks. Jan Mulewicz. Często, gdy niedzielne mecze odbywały się w czasie popołudniowej mszy, nie schodząc z boiska, kłócili się, na kogo przypada kolej odprawiania mszy. Przechodzący obok boiska ks. proboszcz Stanisław Zbroja kiwał to tylko kręceniem głową i cichym „Znowu moja kolej”. Był on już przyzwyczajony do zafascynowanych sportem wikariuszy, do których Połaniec miał wyjątkowe szczęście.
W latach 60-tych drużynę zasilili: Ryszard Rzepecki, Kazimierz Warenda, Janusz Łabuszewski, Ryszard Brzostowicz, Feliks Drożdżowski (ojciec Marka, mistrza Europy w karate) oraz czołowy zawodnik kolejnych lat – Ludwik Kosowicz.
Na początku lat 70-tych siatkarze z Połańca utrzymywali się w środkowych strefach klasy A. Do najlepszych zawodników tamtej drużyny należeli: Ludwik Kosowicz, Tadeusz Kłosiński, Roman Brzostowicz, Leszek Wiącek, Tadeusz Kieszkowski, Marcin Korczak, Jerzy Świtek, Tadeusz Guzik, Czesław Brzdękiewicz, Andrzej Korczak i Mieczysław Matusiewicz (też ok. 1973 ks. Józef Wijata). Ci zawodnicy, prowadzeni przez starych mistrzów: Stanisława Grelewskiego i Kazimierza Warendę, mieli przywrócić blask połanieckiej siatkówce. Niestety, z powodu braku środków drużyna została wycofana z rozgrywek w 1972 roku. Mecze rozgrywane były na boisku koło kościoła, szatnią często była stodoła w domu Ludwika Kosowicza, mieszkającego najbliżej boiska. Tam też przez jakiś czas znajdował się podest i sztanga, którą ćwiczyli sportowcy.
Pod koniec lat 70-tych odtworzona drużyna siatkarzy, której podporą był Ludwik Kosowicz, próbowała nawiązać do najlepszych powojennych czasów, ale problemy organizacyjne na to nie pozwoliły. Drużynę uzupełniali wtedy młodzi zawodnicy: Ryszard Stachura (grający w Wawelu Kraków), Marek Łabuszewski, Maciej Korczak, Mirosław Zając i Jerzy Świtek.
Źródło: Radosław Matusiewicz “KS CZARNI POŁANIEC 1948-1978”
Szanujemy przeszłość połanieckiej siatkówki, ale jednocześnie mamy świadomość, że to aktualni zawodnicy naszego klubu piszą jej nową historię i to w kapitalnym stylu. Mimo to, warto pamiętać o historii siatkówki, szanować tradycję i rozwijać się, czerpiąc z niej inspirację.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł. Twój czas spędzony na Portalu Polaniec.com.pl jest dla nas najlepszym podziękowaniem za naszą pracę. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie! Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.