Nie żyje 29-latek, który wpadł do zalewu Chańcza. Strażacy wyciągnęli go na brzeg, ale mimo reanimacji nie udało się go uratować

Fot. KPP Staszów

Dramatyczne sceny rozegrały się w poniedziałek kilka minut po godzinie 14 nad zalewem Chańcza. W rejonie tamy mężczyzna wpadł do wody i już nie wypłynął.

– Ze wstępnych ustaleń wynika, że w rejonie tamy od jej wewnętrznej strony, czyli za barierką, w miejscu, gdzie nie powinni się znaleźć spacerowała trójka znajomych. Dwie kobiety 24-letnie, jedna z powiatu buskiego, druga z powiatu kieleckiego oraz 29-letni mężczyzna mieszkaniec powiatu kieleckiego. W pewnym momencie mężczyźnie wypadł bezprzewodowy głośnik, który stoczył się na dół. Mężczyzna udał się po niego i w pewnym momencie zsunął się ze skarpy do wody – przekazala Joanna Szczepaniak, oficer prasowa staszowskiej policji.

Na ratunek ruszyły dwie towarzyszące mu kobiety, jednak i one zaczęły się topić. Inni spacerowicze, którzy byli świadkami dramatycznych wydarzeń, zdołali pomóc kobietom wydostać się na brzeg. Na miejsce zdarzenia zadysponowano 4 zastępy straży pożarnej z łodziami.

Strażacy po dojeździe na miejsce zaczęli przeszukiwać dno za pomocą dostępnego sprzętu ratowniczego. Po paru minutach akcji udało się odnaleźć osobę poszkodowaną i wyciągnąć na brzeg. Mężczyzna znajdował się na głębokości 3,5 metra w odległości 7 metrów od tamy. Od chwili, gdy znalazł się pod wodą do momentu wydobycia minęło około 30 minut. Strażacy wraz z ratownikami prowadzili akcję reanimacyjną – poinformował zastępca komendanta powiatowego państwowej straży pożarnej bryg. Jarosław Juszczyk.

Na miejscu był śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego gotowy, by przetransportować mężczyznę do szpitala, jednak mimo starań, życia 29-latka nie udało się uratować.

Fot. Policja
Fot. PSP Staszów

Podziel się newsem

Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc maila na adres: redakcja@polaniec.com.pl