Cegła wyprodukowana w Połańcu odznaczała się niezwykłą wytrzymałością, 1959 r.

Fot. Archiwum Towarzystwa Kościuszkowskiego w Połańcu

Zapraszamy do przeczytania krótkiego ale ciekawego reportażu z 1959 r. traktującego o wyglądzie Połańca ze szczególnym naciskiem na charakterystykę połanieckich cegielni. Połaniec od dawien dawna słynął z doskonałej gliny, i dlatego w tym kierunku rozwijano produkcję cegły, i wyrobów garncarskich. Cegły były produkowane ręcznie, od 1939 r. produkowano je mechanicznie. W gminie Połaniec w latach 1958-1961 czynnych było 5 cegielni, które po jakimś czasie przestały działać. Wtedy to powstały duże cegielnie w m.in. w Ruszczy Dolnej.

“POŁANIEC”

Tekst: Kalendarz Ziemi Kieleckiej na rok 1960
pod red. Barbary Sikorskiej
Instytut Wydawniczy PAX w Warszawie 1959 r.

 

Fot. Archiwum TK w Połańcu

W miejscu, gdzie rzeka Czarna wpada do Wisły, z malowniczej, tonącej w zieleni drzew okolicy strzelają wysoko w niebo mury wieży kościelnej – zda się jedynego tutaj znaku życia ludzkiego. Kilkaset metrów dalej na południe nad samym brzegiem Wisły bieleje łysina niewielkiego ogołoconego z trawy pagórka, na którym już z dala widoczne są pochyłe ramiona olbrzymiego drewnianego krzyża. Pod nim, niby skulony pokutnik, leży na wpół zaryty w ziemi duży nieobrobiony kamień. Nie ma na nim żadnych napisów ani znaków – tylko zieleń mchów i porostów pokrywa tu i ówdzie powierzchnię świadcząc, że leży on tutaj już nie jeden wiek.

Ten pagórek – to kopiec Kościuszki, usypany przez wdzięcznych Naczelnikowi włościan. Tutaj w 1794 r. Tadeusz Kościuszko ogłosił swój słynny uniwersał połaniecki. Usypany w tym miejscu kopiec stanowi dzisiaj jedyną trwałą pamiątkę bogatej przeszłości historycznej Połańca. Odcięty od świata dziesiątkami kilometrów piaszczystych dróg, otoczony ze wszech stron lasami i woda, stary gród przypomina oazę na pustyni. Trudno w nim natrafić na ślady bogatej cywilizacji XX wieku. A oto co mówi miejski kronikarz o Połańcu i jego mieszkańcach: “Zieleń i rzeki, otaczające Połaniec, nadają mu uroczy wygląd. Tylko chaty staromodne, drewniane, kryte słomą oraz wydmy piaszczyste czynią go ubogim, ale schludnym. Miasto pozostało opuszczone i samotne jak serce dziewiczej tajgi, gdzie stopa ludzka jeszcze nie stanęła, tylko dzikie i drapieżne zwierzęta mają swoje królestwo. Ludzie przyzwyczaili się do pracy ciężkiej, wiecznej i niedoskonalej. Budują nadal nietrwale chaty z drzewa, które po kilkudziesięciu latach rozsypują się w proch i trzeba budować nowe…”.

Wieczna i ciągle ta sama praca polubiła połańczan. Naturę tych ludzi cechuje niezwykle nieraz przywiązanie do tradycji i przeszłości. Nieszybko przywykają do nowego. Kronikarz przytacza na dowód legendę o szubienicy. Kiedy kilkadziesiąt lat temu przedstawiciele osady Osiek zwrócili się z prośba do połańczan, aby wypożyczyli szubienicę, ojcowie grodu odpowiedzieli: “Szubienica jest dla nas i dla naszych dzieci, dlatego jej nie wypożyczymy”. Pełni nadziei osieczanie musieli teraz markotni i niezadowoleni do swego grodu powrócić.

Jednak po II wojnie światowej zaczęło i do Połańca zakradać się nowe życie. Niepostrzeżenie, powoli zmienia się wszystko wokół. Zmieniają się ludzie i ich psychika.

Jeszcze przed kilku laty w Połańcu nie istniał żaden przemysł, chociaż kilkaset lat temu gród słynął z doskonalej jakości wyrobów garncarskich. Szczątki jednej garncarni dochowały się do 1935 r. W r. 1892 w Połańcu wybudowaną pierwszą cegielnię polową, która miała produkować cegłę na budowę kościoła pod wezwaniem św. Marcina. Kościół stoi do dnia dzisiejszego. Cegły wypalano wówczas systemem dołowym w tzw. mielerzach. Resztki tych urządzeń przetrwały do I wojny światowej. Pomimo prymitywnych warunków pracy i nowoczesnych maszyn cegła wyprodukowana w takiej cegielni odznaczała się niezwykłą wytrzymałością. Nad produkcją jej czuwał niezrównany w swoim fachu mistrz Andrzej Wójcikowski, zwany Jędrzejem z ul. Kirkuckiej. W r. 1936 cegielnia Wójcikowskiego została odbudowana i zaczęła produkować cegłę na potrzeby miejscowego budownictwa. II wojna światowa zrujnowała ją ostatecznie.

Dopiero w 1955 r. połańczanie wpadli na pomysł, aby reaktywować jej pracę. Śmiała myśl powoli zaczęła nabierać realnych kształtów. W pierwszym roku przerobiono tylko 40 m3 gliny. Ale już w latach następnych powołano Społeczny Komitet Budowy Cegielni, który dał zaczątek Rolniczemu Zrzeszeniu Wytwórców Cegły. Na początku garstka zapaleńców musiała pokonać wiele trudności i przeszkód. Brak było maszyn i urządzeń. Ludzi przyzwyczajonych do starych metod budowy trudno było nakłonić do nowych. Jednak ofiarna i wytrwała praca Komitetu i jego prezesa, nauczyciela szkoły podstawowej Mieczysława Tarnowskiego zdołała przekonać część opornych połańczan.

Podczas stawiania pierwszych kroków Zrzeszenie Wytwórców Cegły w Połańcu otrzymywało wydatną pomoc ze strony kieleckiego Oddziału PAX. Obecnie cegielnia rośnie z każdym dniem. W r. 1958 wypaliła pierwsze 50 tys. sztuk cegieł. Ambitnym planem Zrzeszenia jest wybudowanie takiej cegielni, która by w ciągu kilku lub kilkunastu lat pozwoliła połańczanom porzucić drewniane strzechy i wejść do nowych, murowanych domów…