Adam Komorowski, pochodzący z Połańca, a obecnie mieszkający na Islandii dokonał niezwykłego wyczynu. Ultra maratończyk ukończył prestiżowy wyścig South Wales 200 mil – czyli 320-kilometrową trasę przez malownicze, lecz niezwykle wymagające tereny południowej Walii.
Adam Komorowski pokonał tę ekstremalną trasę w imponującym czasie 80 godzin i 26 minut, co jest dowodem jego niesamowitej wytrzymałości i determinacji. Wyścig South Wales 200 okazał się być jednym z najtrudniejszych wyzwań, z jakimi przyszło mu się zmierzyć. Trasa liczyła około 30,000 stóp wspinaczki (około 9,144 metrów przewyższeń), a zmienna pogoda tylko potęgowała trudności. Biegacze musieli zmagać się z ekstremalnymi warunkami pogodowymi – od ulewnego deszczu i silnych wiatrów, po upalne słońce i chłodne noce. Adam musiał pokonywać strome podbiegi, błotniste ścieżki oraz skaliste tereny.
Start wyścigu miał miejsce o 6:00 rano w środę, a Adam zameldował się na mecie w sobotę o godzinie 14:26, zajmując 15. miejsce na 55 startujących. Wielu z uczestników nie dotarło do mety, co tylko podkreśla trudność tego wyzwania.
Wyścig South Wales 200 to nie tylko test wytrzymałości, ale także niezwykła przygoda. Trasa prowadzi przez różnorodne krajobrazy – od Offa’s Dyke, przez Beacons Way, aż po Wales Coast Path i metę w Worm’s Head. Uczestnicy mają 120 godzin na ukończenie wyścigu, co stanowi ogromne wyzwanie nawet dla najbardziej doświadczonych biegaczy.
Adam przygotowywał się do tego wyzwania od miesięcy, trenując zarówno na islandzkich lodowcach, jak i w polskich górach. Trening w różnych warunkach klimatycznych pozwolił mu lepiej przygotować się do trudów tego wyścigu. Oprócz intensywnych treningów fizycznych Adam zadbał również o odpowiednie wyposażenie i strategię na trasie.
Podczas całego wyścigu mógł liczyć na wsparcie kompana Sylwestra Kałuckiego, z którym razem pokonywali trudy trasy. Adam i Sylwester są członkami grupy biegowej Zabiegani Reykjavik, która skupia entuzjastów biegania mieszkających na Islandii. Grupa Zabiegani Reykjavik, do której należą Adam i Sylwester, to społeczność biegaczy, która regularnie organizuje wspólne treningi i startuje w różnorodnych zawodach na całym świecie. Członkowie wspierają się nawzajem, dzielą się doświadczeniami i motywują do pokonywania kolejnych wyzwań. Adam mógł również liczyć na wsparcie rodziny i przyjaciół, którzy śledzili jego postępy na żywo dzięki specjalnemu trackerowi.
– To było szaleństwo, ale w pozytywnym sensie. Po ukończeniu zawodów MIUT 115 zaledwie 26 dni temu obawiałem się, czy moje ciało wytrzyma. Głowę mam mocną i o to się nie martwiłem, ale fizyczne wyzwanie budziło wątpliwości. Jak widać, dało radę, chociaż łatwo nie było. Teraz kiedy próbuję sobie przypomnieć, wiele rzeczy miesza mi się w głowie, co jest zrozumiałe po tych ponad 80 godzinach ciągłej walki z samym sobą. Pierwsze dwie noce były fatalne – pełno wiatru i deszczu, a na dodatek górskie odcinki, jak na złość. Słaba widoczność bardzo deprymowała psychicznie. Trasa była jednak niezwykle malownicza i zróżnicowana. Punkty odżywcze były rozmieszczone w dość dużej odległości od siebie – do niektórych trzeba było biec aż 45 km, co dodatkowo utrudniało zadanie. Na trzech z ośmiu stacji można było się przespać, ale nie dłużej niż 4 godziny na raz, a ja w sumie przespałem tylko 5 godzin. Ale właśnie po to przyjechałem do Walii, żeby poczuć prawdziwe ultra. Po 12 godzinach całe moje ciało krzyczało, że nie chce iść dalej, ale właśnie dlatego to robimy – żeby nauczyć się przezwyciężać wszystko i poczuć to niesamowite uczucie na mecie. Zobaczyłem dziką Walię w jej prawdziwej, nieupiększonej formie, i to było niesamowite – przekazał Adam Komorowski tuż po przekroczeniu mety.
Ukończenie South Wales 200 to nie tylko osobiste zwycięstwo Adama, ale także dowód na to, że z determinacją i pasją można osiągnąć wszystko. Adam kolejny raz udowodnił, że marzenia można realizować, niezależnie od tego, jak wielkie i trudne mogą się wydawać.
Gratulujemy Adamowi tego niesamowitego sukcesu i życzymy mu kolejnych wielkich osiągnięć na biegowych szlakach świata!