Wchodząc na Kopiec Kościuszki w Połańcu od strony ul. Mieleckiej, po lewej stronie alejki, naszą uwagę przykuwa jeden z dwóch umieszczonych naprzeciwko siebie kamiennych obelisków z pamiątkową tablicą nawiązujących do wydarzeń z XVII wieku. Ten niewielki monument upamiętnia historię burzliwych wydarzeń z 1606 roku, kiedy to Połaniec stał się świadkiem zmagań króla Zygmunta III Wazy z rokoszanami Mikołaja Zebrzydowskiego. Inicjatorem powstania tego miejsca był Mieczysław Tarnowski (1927-2006), społecznik, nauczyciel i założyciel Towarzystwa Kościuszkowskiego w Połańcu.
Spokojny początek XVII wieku w Połańcu został przerwany wybuchem rokoszu Zebrzydowskiego, zwanym także sandomierskim. Był buntem szlachty w latach 1606–1607 przeciwko królowi Zygmuntowi III Wazie (1566-1632). Wybuchł po śmierci głównego opozycjonisty wobec polityki króla, kanclerza i hetmana wielkiego koronnego Jana Zamoyskiego. Królowi zarzucano faworyzowanie cudzoziemców, jezuitów i że sprzyjał kontrreformacji marginalizując protestantów. Przypisywano mu również próbę wprowadzenia władzy absolutnej, monarchii dziedzicznej na wzór hiszpański oraz chęć oddania władzy Habsburgom w zamian za koronę szwedzką. Na czele buntu stanęli Mikołaj Zebrzydowski, podczaszy litewski Janusz Radziwiłł, sekretarz królewski Jan Szczęsny Herburt i Stanisław Stadnicki, zwany “diabłem łańcuckim”. Buntownicy chcieli zdetronizować Zygmunta III Wazę, wprowadzić wybór urzędników ziemskich na sejmikach, a także zmusić posłów do literalnego przestrzegania instrukcji sejmikowych.
Na spotkaniu szlachty w Lublinie w czerwcu 1606 roku, Stanisław Stadnicki publicznie ogłosił, że nie uznaje Zygmunta III Wazy za swojego króla i odmawia mu posłuszeństwa. Jego bunt spotkał się z aprobatą wielu zgromadzonych, a jeden z nich posunął się nawet do stwierdzenia, że króla należy pozbawić władzy. Bunt magnatów przeciwko królowi doprowadził do walk i grabieży na terenie kraju. Oddziały rokoszan siały spustoszenie w posiadłościach królewskich. Zbuntowani magnaci i szlachta wypowiedzieli posłuszeństwo Zygmuntowi III Wazie. Król, mając po swojej stronie wiernych magnatów i szlachtę, zdecydował się stłumić bunt siłą. W Wiślicy zawiązano konfederację antyrokoszową, która stała się miejscem koncentracji wojsk królewskich. Przybyły do niej liczne oddziały, w tym także te ściągnięte z Ukrainy. Tymczasem rokoszanie, zgromadzeni pod Koprzywnicą, rozpoczęli grabież majątków królewskich i mienia poddanych w starostwie sandomierskim. Połaniec wraz z królewskimi wsiami Brzozową i Zdzieciami również znalazł się wówczas w zasięgu niszczycielskich działań rebeliantów i poniósł znaczne straty w zasiewach i inwentarzu.
W rezultacie grabieży i zniszczeń dokonanych przez rokoszan, w miastach, folwarkach i wsiach królewskich zapanował głód, bowiem magnaci, mimo przyjętych zobowiązań nie wyrównali strat, a skarb państwa był pusty. Rewolta Zebrzydowskiego podkopała ekonomiczne podstawy Połańca.
W zarządzonym przez Zygmunta III Wazę rejestrze szkód i zniszczeń, sporządzonym na piśmie przez rewizorów możemy przeczytać m.in., że: „miasto Połaniec, szkody, które bardzo wielkie mają od żołnierzy przez nas wezwani i one na piśmie pod przysięgą z pieczęcią miasta podali. Wzięto w tym mieście 2388 kup zboża wszelakiego, 632 korce zboża młóconego, 252 wołów i bydła pospolitego, 64 owiec, 263 wieprzów i świń pospolitych, 113 brogów siana. Pszczół wszystkich, z których jedne wydarto, drugie podpalono, pniów 125. Pieniędzy za rozmaite szkody i gotowych, których jest większa część 1723 zł polskie i 26 groszy. Komory, skrzynie połupano i wszystko co w domu mieli pobrano. Ludzi bito i insze despecti czyniono. Folwark połaniecki (dawna posiadłość wójta dziedzicznego). Także sprośnie splądrowany i wniwecz obrócony, zboże wszystko na polu pobrane końmi zdeptane i spasione. Zdechło bydło w tym folwarku 30, cieląt 19 wzięto, bydła pospolitego 118, cieląt 40, wołów 20, skopów 50 świń pospolitych 122, wieprzów karmionych 12, prosiąt 12, kokoszy 84 kurcząt 60, gęsi 116, kaczek 44, masła fasek 28, serów kup 20. Spichlerz w tym dworze wyłupano i w nim wzięto żyta 30 korcy, słodu żytniego 100 korcy, słodu pszennego 270 korcy, pszenicy jarej 30 korcy, grochu 10 korcy, mąki pszennej 30 korcy, ospy jęczmiennej 12 korcy, jagieł 6 korcy, żyta z wymiaru 180 korcy, soli 10 korcy. Na zimę nic nie siano. Wszystkie stawy i sadzawki rozkopawszy wyłowiono, teraz na zimę nie zastawiono, sieci zabrano. Wieś Zdzieci – poddanych z karczmą jest 15, przesłuchano wszystkich. Zboże im zabrali nic nie mają, nie siali, zabrano zboże kop 352, bydła rogatego 80, świń 13, siana brogów 11, pieniędzy gotowych 41 złotych polskich. Pszczół wydarto i popalono 42, poddanych męczono. Zostało wołów 16 koni 2. Wieś Brzozowa – poddanych 7, przesłuchano wszystkich, wzięto zboża kup 319, bydła rogatego 71, koni 4, świń 7, pszczół wydarto pniaków 70, domostwa splądrowano, niektórych poddanych męczono i bito”.
Rewizorzy, po dokładnym zbadaniu sytuacji poddanych królewskich, alarmowali w swoim raporcie o katastrofalnych skutkach rokoszu. Chłopi połanieccy zostali pozbawieni zapasów żywności i ziarna na zasiew, co oznaczało głód i nędzę. W niektórych wsiach starostwa sandomierskiego sytuacja była jeszcze bardziej dramatyczna – z powodu braku paszy padło wiele sztuk bydła, a zdesperowani chłopi, aby przeżyć, zmuszeni byli sprzedawać ostatnie zwierzęta. Raport wnioskował o natychmiastowe udzielenie pomocy wszystkim poszkodowanym wsiom starostwa sandomierskiego.
Nie tylko Połaniec, Zdzieci i Brzozowa ucierpiały w wyniku działań rokoszan. Podobny los spotkał Osiek i okoliczne wsie królewskie: Strzegom, Długołękę, Pliskowolę, Bukową, Wiązownicę i Czajków. Rebelianci grabili dobytek chłopów, zabierając im wozy, pługi, siekiery, a nawet sprzęty domowe, które służyły im za opał. W wyniku grabieży wielu chłopów z Wiązownicy i Strzegomia, pozbawionych wszelkiego majątku, opuściło swoje domy. W Samborcu rokoszanie podpalili obory i stodoły, a wsie Żuków i Żyć spłonęły doszczętnie.
Wojska królewskie, liczące około 14 tysięcy żołnierzy, wyruszyły z Wiślicy 25 września 1606 roku w kierunku Sandomierza. Dowództwo nad nimi objął Stanisław Potocki, zastępując chorego hetmana Stanisława Żółkiewskiego. Oddziały królewskie posuwały się szybko, zmuszając rokoszan do ucieczki. Król dotarł do Połańca, gdzie rozbił obóz. Właśnie tutaj, na polach wokół Kopca Kościuszki, Janusz Ostrogski, kasztelan krakowski, czynił bezskuteczne próby pogodzenia zwaśnionych stron. Wobec fiaska rokowań król ruszył dalej w stronę Sandomierza. Rokoszanie pod wodzą Janusza Radziwiłła zgromadzili się w liczbie ponad 10 tysięcy żołnierzy (głównie piechoty). Bunt zakończył się zwycięstwem króla w bitwie pod Guzowem 5 lipca 1607 roku, ale próba wzmocnienia władzy królewskiej została udaremniona. Po przegranej bitwie rokoszanie, z wyjątkiem Janusza Radziwiłła, który zbiegł z kraju, zostali zmuszeni do ucieczki. Mikołaj Zebrzydowski ponownie musiał ukorzyć się przed królem. Zygmunt III Waza, mimo zwycięstwa, ostatecznie darował buntownikom karę.
Jak mógł wyglądać dwudniowy pobyt króla Zygmunta III Wazy w Połańcu? Tylko możemy przypuszczać, gdyż brak większych lub mniejszych faktów pisanych. Ale oczami wyobraźni możemy zobaczyć pola pod Kopcem Kościuszki w Połańcu w dniu 25 września 1606 roku, na których znajdowały się namioty królewskiej armii. Wśród gwaru i rżenia koni, w bogato zdobionym namiocie, Zygmunt III Waza prowadzi narady wojenne z hetmanami. Siedzi przy masywnym stole zastawionym mapami i dokumentami. Jego twarz jest poważna, skupiona. Wokół stołu zgromadzili się hetmani i doradcy królewscy, z którymi Zygmunt III Waza omawia plan dalszej kampanii przeciwko rokoszanom. Posłańcy przynoszą wieści z pola walki, a król, w koronie na skroniach, wydaje rozkazy. Po naradzie przemierza obóz, dodając otuchy żołnierzom, co wzmacnia ich ducha walki. Wieczorem w obozie zapada cisza, a zmęczony król udaje się na spoczynek. Jutro tj. 26 września 1606 r. czeka go dalsza wyprawa i walka z rokoszanami. Ale na tę chwilę może zapaść w krótki sen, regenerując siły przed kolejnymi wyzwaniami…
Najazd rokoszan był pierwszym tak dotkliwym ciosem dla mieszkańców Połańca, który z powodu grabieży i zniszczeń doznał poważnych strat ekonomicznych i społecznych. Możliwe, że właśnie ta tragiczna sytuacja skłoniła radę miejską w Połańcu do ufundowania w 1607 roku szpitala dla ubogich. Placówka ta służyła jako schronienie dla tych, którzy z powodu starości, choroby lub kalectwa nie mogli się sami utrzymać. Warto podkreślić, że szpitale tego typu powstawały nie tylko w dużych miastach, ale także w mniejszych ośrodkach miejskich, a ich funkcjonowanie opierało się na różnych źródłach finansowania, takich jak własne dobra, datki czy zapisy w testamentach. Szpitale te były schronieniem dla ludzi z różnych warstw społecznych, często zmieniających miejsce zamieszkania.
Epizod połaniecki pozostaje ważnym świadectwem burzliwych wydarzeń rokoszu Zebrzydowskiego, który wywarł zgubny wpływ na przyszłe losy kraju. Pamiątka po tych wydarzeniach – niepozorny kamień przy Kopcu Kościuszki, upamiętnia pobyt wojsk królewskich w Połańcu we wrześniu 1606 roku i jest ważnym elementem lokalnego dziedzictwa kulturowego.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas na Facebooku.