Przeglądając archiwa Miejskiej Biblioteki Publicznej w Radomiu, w jednej z gazet z 24 sierpnia 1891 roku natrafiłem na interesujący opis poświęcenia kamienia węgielnego pod budynek plebanii przy powstającym wówczas kościele św. Marcina biskupa w Połańcu. Okazuje się, że historia plebanii jest nieznacznie starsza niż historia nowego kościoła. Świadczy to o priorytetach ówczesnych budowniczych, dla których zapewnienie mieszkania dla duchownych było pierwszym krokiem w odbudowie obiektów parafii. Jak donosiła gazeta, budowa plebanii ruszyła pełną parą. Wykorzystano do niej maszynę do fabrykacji cegły, piece do jej wypalenia, szopę oraz materiały, które zostały poświęcone 4 sierpnia 1891 roku przez ówczesnego proboszcza, ks. Leona Kowalskiego (1836-1896), następcy księdza Apolinarego Knothe.

Murowana plebania, którą dziś widzimy przy kościele św. Marcina w Połańcu, powstała na zgliszczach swojej drewnianej poprzedniczki. Los poprzedniej plebanii, jak i modrzewiowego i dębowego kościoła św. Marcina liczącego 324 lata, przypieczętował tragiczny w skutkach pożar, który wybuchł 12 czerwca 1889 roku. Ogień strawił znaczną część miasta, pozostawiając po sobie spustoszenie i ogromne straty materialne dla mieszkańców. Największą stratą dla kultury połanieckiej było bezpowrotne zniszczenie gotyckiego obrazu Matki Boskiej, pochodzącego z kościoła św. Katarzyny. Drewniana plebania, ufundowana przez ostatniego z Jagiellonów – Zygmunta Augusta w 1567 roku, przechowywała cenną kolekcję kronik i ksiąg. W ogniu spłonęło bezcenne archiwum kościelne i historyczne dokumenty zgromadzone w bibliotece, w tym 188 dzieł z XV i XVI wieku.
Pożar strawił nie tylko kościół i plebanię. Z dymem poszły również apteka, szkoła, kancelaria gminna oraz 82 budynki mieszkalne wraz z zabudowaniami gospodarczymi. Jedynym ocalałym budynkiem sakralnym była murowana z cegły na zaprawie wapiennej kaplica Matki Bożej Różańcowej, ufundowana przez chorążego sandomierskiego Stanisława Szembeka, która do dziś stoi przy obecnym kościele. Wstrząsający obraz zniszczeń oddaje relacja jednego z mieszkańców z 28 września 1889 roku: “Kto nie był u nas po pożarze, jaki w roku bieżącym nawiedził nasze miasto, ten nie jest w stanie pojąć ogromu szkód przez niszczący żywioł zrządzonych. Z okazałej świątyni pańskiej, z domków mieszczańskich tylko zgliszcza pozostały. Stuletnie topole nadwiślańskie, zagajające przed tym kościół, plebanię i część miasta, około rzeki Czarnej leżącą, obnażone z zieleni, zwęglone, sterczą jakby szkielety wśród zgliszcz i spustoszenia” (“Gazeta Radomska” z 1889 r.).
Tragiczny pożar, który strawił drewnianą plebanię, pozostawił mieszkańców Połańca w trudnej sytuacji. Jednakże nie poddali się oni rozpaczy i natychmiast przystąpili do odbudowy, która była długim i trudnym procesem. Wzniesienie murowanej plebanii było jednym z ważniejszych kroków w odradzaniu się połanieckiej parafii z popiołów. Odbudowa Połańca po niszczycielskim pożarze w 1889 roku była procesem wieloetapowym. Jednym z pierwszych działań było dobudowanie do ocalałej murowanej kaplicy obszernego, drewnianego budynku krytego słomą, zwieńczonego małą, drewnianą wieżyczką. W obiekcie odprawiano nabożeństwa, zapewniając ciągłość życia religijnego w parafii.

Zadania budowy nowej plebanii i kościoła podjął ks. kanonik Leon Kowalski, proboszcz połaniecki. Parafianie powołali Komitet Budowy Kościoła i Plebanii, którego Prezesem został Michał Piecek z Połańca. W sierpniu 1891 roku ks. Kowalski poświęcił i założył kamień węgielny pod budynek nowej plebanii. Obiekt miał być murowany, z cegły palonej, fugowanej i kryty gontem. Za plany architektoniczne odpowiedzialny był Napoleon Statowski, doświadczony budowniczy z Rytwian, który bezinteresownie sporządził wszystkie plany i prowadził całą budowę. Przy budowie plebanii pracowało 12 murarzy z Oleśnicy, kierowanych przez doświadczonego majstra Strzeleckiego. Roboty murarskie prowadził młody murarz, Michał Głowacki pod osobistym nadzorem p. Statowskiego. Zarówno plebania, jak i kościół, powstawały z cegły wyrabianej na miejscu za pomocą ręcznej maszyny. Jak mówił Prezes Piecek: “murarzom wszystkim osady Oleśnica należy się publiczne podziękowanie za staranną i sumienną pracę; przez cały przeciąg robót nigdy żaden z nich nie upił się; oddaleni o mil 2, każdego poniedziałku na 9-tą godzinę stawiali się do roboty, co im za cały dzień liczone było; podobnych pracowników pod względem trzeźwości i sumiennej pracy spotykam po raz pierwszy” (“Przegląd Katolicki”, nr 2 z 30 grudnia 1899 r.)
Co ciekawe, poświęcenie kamienia węgielnego pod budowę kościoła nastąpiło ponad dwa lata później, 2 października 1893 roku. Dokonał tego ks. biskup Antoni Sotkiewicz, kładąc kamień węgielny na betonowym fundamencie. Fakt, że kamień węgielny pod plebanię położono wcześniej niż pod kościół, świadczy o priorytetach ówczesnych budowniczych. Zapewnienie mieszkania dla duchownych było pierwszym krokiem w odbudowie parafii po pożarze.


Jak wspominali nasi przodkowie, wybudowanie plebanii i kościoła nie byłoby możliwe, gdyby nie życzliwe wsparcie administracji dóbr staszowskich. Administracja nie tylko ofiarowała dwa piece i kilkadziesiąt tysięcy sztuk cegły, dachówkę, ale również, nie czekając na formalne rozkłady, wydała z lasów staszowskich cały potrzebny materiał drzewny. Dodatkowo udzieliła parafii wapna i wszelkich możliwych udogodnień i ulg. Zgromadzono także wystarczającą ilość materiału, by po zatwierdzeniu przez władze planów i kosztorysów rozpocząć budowę plebanii i kościoła. W dzieło odbudowy zaangażowali się również ofiarodawcy. Znaczniejsze datki na budowę plebanii i kościoła złożyli m.in. Andrzej hr. Potocki w imieniu dwóch nieletnich sióstr, administrujący dobrami staszowskimi i pacanowskimi, oraz Marcin Popiel, właściciel Kurozwęk. Dzięki temu wsparciu, zabudowania ekonomiczne plebanii szybko zbliżały się ku ukończeniu.
Ksiądz Leon Kowalski, z wielkim zaangażowaniem kierujący odbudową połanieckiej parafii, niestety nie doczekał ukończenia budowy plebanii. Zmarł w 1896 roku, pozostawiając kościół w stanie surowym, z murami wzniesionymi do poziomu dolnych okien. Dzieło zmarłego proboszcza z sukcesem dokończył jego następca, ks. Feliks Braziewicz, który w 1899 roku doprowadził do końca budowę zarówno plebanii, jak i kościoła. Budowle zostały uroczyście poświęcone w dniu 29 lipca 1900 r. przez bpa Antoniego Sotkiewicza.






Plebania przy kościele św. Marcina w Połańcu to miejsce o bogatej historii, nierozerwalnie związanej z losami miasta. Po tragicznym pożarze w 1889 roku, który ją strawił, mieszkańcy z determinacją przystąpili do wznoszenia nowej murowanej. Dzięki wsparciu ludzi dobrej woli i zaangażowaniu ks. kanonika Leona Kowalskiego udało się zgromadzić potrzebne środki i materiały. Choć ks. Kowalski nie doczekał ukończenia budowy, jego następca ks. Feliks Braziewicz doprowadził dzieło do końca.
Obecnie plebania została odnowiona. Podobnie jak dawniej, jest domem dla proboszcza i mieści kancelarię parafialną. To tu wierni mogą załatwić sprawy związane z życiem parafii, otrzymać poradę duchową czy po prostu spotkać się z kapłanem. Choć spełnia ważną rolę w życiu wspólnoty parafialnej, nie można zapomnieć o stracie, jaka spotkała Połaniec w końcu XIX wieku. W pożarze, który zniszczył drewnianą plebanię, spłonęły bezcenne zbiory książek, dokumentów i dzieł sztuki. Gotycki obraz Matki Boskiej, kroniki, akta – te skarby kultury przepadły bezpowrotnie. Mimo upływu lat strata ta wciąż pozostaje nieodżałowana. Jednak trzeba pamiętać, że pożar stał się impulsem do odbudowy i stworzenia nowej plebanii, która do dziś służy mieszkańcom Połańca.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas na Facebooku.