Strużki, niewielka wieś położona w gminie Osiek w powiecie staszowskim, w województwie świętokrzyskim, wydawała się być zwyczajną, spokojną miejscowością, wpisaną w krajobraz regionu świętokrzyskiego. Jednak data 3 czerwca 1943 roku na zawsze naznaczyła jej historię, stając się dniem, który wstrząsnął posadami lokalnej społeczności i głęboko wrył się w jej zbiorową pamięć. Tego tragicznego dnia niemieckie siły okupacyjne dokonały brutalnej pacyfikacji, mordując dziesiątki niewinnych cywilów, w tym przerażającą liczbę kobiet i dzieci, oraz doszczętnie niszcząc wieś. Dzień wcześniej, oddział “Jędrusiów” przeprowadził nieudaną zasadzkę na żandarmów z Rytwian. W starciu zginął komendant posterunku, a drugi żandarm został wzięty do niewoli. Po przesłuchaniu skazano go na śmierć i rozstrzelano.
Pacyfikacja Strużek to brutalne przypomnienie o agresji niemieckiej okupacji w Polsce podczas II wojny światowej. Ta historia pełna terroru wydarzyła się zaledwie kilka kilometrów od Połańca i w pełni odzwierciedlała systemowy terror oraz okrucieństwo, z jakimi mierzył się naród polski. Wczoraj minęło 82 lata od tej tragedii.
Okupacyjny terror i akcja „Jędrusiów”
Niemiecka polityka okupacyjna w Polsce, a w szczególności na Kielecczyźnie, charakteryzowała się niezwykłą bezwzględnością i brutalnością. Jej nadrzędnym celem była maksymalna eksploatacja gospodarki i zasobów ludzkich. Cel ten realizowano poprzez szereg drastycznych środków, takich jak masowe egzekucje, łapanki, ekspedycje karne oraz osadzanie ludności w obozach pracy i koncentracyjnych. Pacyfikacje wsi, do których doszło w Strużkach, były specyficzną formą prześladowania ludności wiejskiej, często stanowiącą nieuzasadnione operacje przeciwko bezbronnej ludności cywilnej, obliczone na zadanie jak największych strat. Była to zbrodnicza strategia, mająca na celu sterroryzowanie społeczeństwa i stłumienie wszelkiego oporu.
Terror niemiecki na Kielecczyźnie nasilał się od 1942 roku, osiągając swoją kulminacyjną falę wiosną 1943 roku. Dane historyczne wskazują na skalę tych represji. W latach 1942–1944 Niemcy przeprowadzili na tym terenie około 650 akcji zbrojnych, w wyniku których zamordowano około 17 000 ofiar. Tragiczne wydarzenia w Strużkach wpisują się zatem w szerszy, systematyczny program terroru skierowany przeciwko polskiej ludności wiejskiej.
Bezpośrednim katalizatorem pacyfikacji Strużek była akcja represyjna przeprowadzona przez Niemców 2 czerwca 1943 roku. Była to odpowiedź na opór ludności wiejskiej w oddawaniu kontyngentów, co skutkowało aresztowaniami i konfiskatą mienia w sąsiednich miejscowościach, takich jak Strzegom, Mucharzew i Dąbrowa. W obliczu narastających represji grupa partyzantów z oddziału Armii Krajowej „Jędrusie” podjęła decyzję o przeprowadzeniu zasadzki na grupę żandarmów z Rytwian powracających z tej akcji. W wyniku ataku zginął niemiecki dowódca, jeden z żandarmów oraz woźnica. Ten akt partyzanckiej odwagi, choć był wyrazem sprzeciwu wobec okupanta, tragicznie stał się bezpośrednim i natychmiastowym pretekstem do następującej, niszczycielskiej pacyfikacji Strużek. Zdarzenie ukazuje tragiczny dylemat, przed którym stawały społeczności pod okupacją. Każda próba oporu, choć heroiczna, mogła wywołać niewspółmiernie brutalne represje wobec bezbronnej ludności cywilnej.
Przebieg pacyfikacji wsi Strużki
Wczesnym rankiem w czwartek 3 czerwca 1943 roku, do wsi Strużki, od strony Osieka, wkroczył niemiecki oddział policyjnej ekspedycji karnej. Siły niemieckie, liczące około 150-180 żołnierzy, uzbrojone w karabiny maszynowe, pistolety automatyczne, karabiny i pistolety zwykłe, granaty, a także dwa działka piechoty były przytłaczające, co od razu zapowiadało skalę nadchodzącej tragedii. Niemieckie siły przybyły do Strużek z jasno określonym, brutalnym celem – mordowania mieszkańców i całkowitego zniszczenia miejscowości. W ten sposób tutejsza ludność miała zostać „ukarana” za udzielanie pomocy żołnierzom podziemia niepodległościowego. Ich intencją była niczym innym jak „całkowita zagłada Strużek”, co świadczy o ludobójczym charakterze ich działań. Mieszkańcy wsi byli bezwzględnie mordowani, od strzału z karabinu lub paleni żywcem. Pojmanych na polach i drogach prowadzących do wsi Niemcy zabijali na miejscu bądź doprowadzali przed budynek urzędu gminy. Tam dokonywano pojedynczych i zbiorowych egzekucji.
Brutalnym mordom towarzyszył rabunek mienia oraz podpalanie domostw i budynków gospodarczych. Wieś została metodycznie zniszczona, stając się całkowicie spaloną. Skala dewastacji była tak ogromna, że po pacyfikacji ocalało jedynie parę domostw (w tym przedwojenny budynek gimnazjum i gminy) i kilkanaście osób. Olbrzymia liczba niemieckich żołnierzy zaangażowanych w akcję, w połączeniu z wyraźnie zadeklarowanym celem „całkowitej zagłady”, jednoznacznie wskazuje, że nie była to jedynie akcja odwetowa, ale starannie zaplanowany akt masowego mordu i zbiorowej kary. Celem było szerzenie terroru i wysłanie mrożącej krew w żyłach wiadomości do całego regionu. Udział lokalnych kolaborantów, niemieckich kolonistów z pobliskich wiosek, dodatkowo pogłębiał tragiczny wymiar zdrady wewnątrz samej społeczności, ukazując moralne spustoszenie, jakie niosła ze sobą okupacja.


W tym miejscu chciałbym przytoczyć wypowiedź p. Zbigniewa Szaniawskiego, który opublikował na Facebooku poruszający komentarz, rzucając światło na niewyobrażalne okrucieństwo niemieckich działań. W swoim wpisie p. Zbigniew przytoczył wstrząsające wydarzenia: – “Bestialstwo Niemców było tak wielkie, że mordowali nie tylko dorosłych, dzieci ale zamordowali również kobietę w piątym miesiącu ciąży. Sabina Szkutnik zginęła od serii z karabinu maszynowego w plecy. Jej siostra kilkuletnia cudem uniknęła śmierci uciekając rowerem do pobliskiego lasu, którym doszła aż do wsi Rytwiany do drugiej najstarszej w rodzinie siostry. Mąż Sabiny został zamordowany przez SS-manów w drugim najeździe na Strużki, który miał miejsce dwa tygodnie później. Niemcy stosowali taką taktykę, że po pierwszej pacyfikacji przeważnie po dwu tygodniach następował drugi najazd celem zabicia tych mieszkańców, którzy uciekli do lasu podczas pierwszej pacyfikacji i uszli z życiem. W Strużkach podczas drugiej pacyfikacji darowano życie tym, którzy nie uciekali siedząc na zgliszczach swych spalonych domostw. Podczas pacyfikacji spalono wszystkie domostwa z wyjątkiem jednego gospodarstwa oraz murowanego budynku urzędu gminy, który istnieje do dziś przy samym skrzyżowaniu z drogą krajową naprzeciw pomnika przydrożnej kapliczki. O tej strasznej zbrodni hitlerowskiej nie wolno nam nigdy zapomnieć. Cześć pamięci wszystkich pomordowanych”.
Powyższa wypowiedź doskonale oddaje przerażającą skalę niemieckich zbrodni, które nie oszczędzały nikogo – nawet kobiet w ciąży i dzieci. Bilans pacyfikacji Strużek jest przerażający. Tego dnia Niemcy zamordowali 74 bezbronnych mieszkańców wsi (inne źródła wspominają o liczbie 96 osób). Wśród zamordowanych byli także mieszkańcy innych pobliskich wsi, a nawet 2 osoby z Warszawy. Wśród zamordowanych większość stanowiły kobiety, dzieci i osoby starsze, co podkreśla bezwzględność i bezcelowość tej przemocy. Najmłodszymi ofiarami mordu było troje dzieci poniżej pierwszego roku życia: dziewczynka z rodziny Dróżdżów, która żyła zaledwie 6 dni; Mieczysław Woś, zamordowany w wieku około pięciu miesięcy; oraz Helena Bobek, zamordowana w wieku około sześciu miesięcy.
Lista pomordowanych podczas pacyfikacji Strużek
- Zofia GLICA, lat 77, córka Józefa i Marianny, wdowa, Strużki
- Michalina OSIŃSKA, lat 76, Warszawa
- Michał SZTUCIŃSKI, lat 76, syn Wojciecha i Katarzyny, Strużki
- Antoni SZKUTNIK, lat,73, syn Jana i Marii, wdowiec, Strużki
- Wawrzyniec BOBEK, lat 70, syn Mateusza i Agnieszki, wdowiec, Strużki
- Józefa SZTUCIŃSKA, lat 67, córka Agnieszki, wdowa, Strużki
- Katarzyna GÓRA, lat 65, córka Kazimierza Teofila, wdowa, Strużki
- Agnieszka WIĘCEK, lat 63, córka Jana i Katarzyny, wdowa, Strużki
- Kazimierz KĄSEK, lat 60, syn Andrzeja i Tekli, żonaty, Strużki
- Jan SALAT, lat 50, syn Tomasza i Marianny, żonaty, Strużki
- Jan STRZELECKI, lat 50, syn Andrzeja i Wiktorii, żonaty, Ossala
- Waleria SALAT, lat 49, córka Piotra i Anny, mężatka, Strużki
- Marianna BALICKA, lat 48, córka Wincentego i Zofii, mężatka, Strużki
- Józefa GĄSEK, lat 47, córka Jana i Franciszki, mężatka, Strużki
- Marianna SZTUCIŃSKA, lat 47, córka Jana i Józefy, mężatka, Strużki
- Jadwiga STRZELECKA, lat 47, córka Aleksandra i Eleonory, mężatka, Strużki
- Eleonora KĄSEK, lat 46, córka Józefa i Marianny, mężatka, Strużki
- Wojciech CHMIELOWIEC, lat 45, syn Michała i Marianny, żonaty, Strużki
- Leon SPYCHAŁA, lat 43, syn Wawrzyńca i Katarzyny, żonaty, Strużki
- Antoni WNUK, lat 43, syn Michała i Antoniny, żonaty, Strużki
- Stanisława SPYCHAŁA, lat 40, córka Ignacego i Marianny, mężatka, Strużki
- Julianna GLICA, lat 39, córka Wojciecha i Katarzyny, mężatka, Strużki
- Ludwik DRÓŻDŻ, lat 38, syn Jana i Marianny, żonaty, Tursko-Zagumnie
- Władysława GÓRA, lat 38, córka Tomasza i Franciszki, mężatka, Strużki
- Stanisława DRÓŻDŻ, lat 37, córka Wojciecha i Agnieszki, mężatka, Tursko-Zagumnie
- Janina OSTROWSKA, lat 36, córka Ludwika i Michaliny, Warszawa
- Stanisława NOWICKA, lat 35, córka Wojciecha i Marii, mężatka, Strużki
- Katarzyna WNUK lat 35, córka Walentego i Katarzyny, mężatka, Strużki
- Jan GLICA, lat 35, syn Mikołaja i Franciszki, żonaty, Tursko-Zagumnie
- Stefania WIĄCEK, lat 32, córka Władysława i Marianny, mężatka, Strużki
- Władysław WOŚ, lat 31, syn Walentego i Marianny, kawaler, Tursko-Zagumnie
- Wincenty BOBEK, lat 30, syn Wawrzyńca i Marii, żonaty, Strużki
- Feliks NIEDŹWIECKI, lat 30, syn Szymona i Józefy, kawaler, Luszyca
- Władysława BOBEK, lat 28, córka Andrzeja i Katarzyny, mężatka, Strużki
- Stanisława CHMIELOWIEC, lat 27, córka Michała i Zofii, mężatka, Strużki
- Marianna DURMA, lat 27, córka Wojciecha i Marianny, panna, Tursko-Zagumnie
- Mieczysław JAKUBIK, lat 27, syn Stanisława i Agnieszki, żonaty, Strużki
- Marianna WOŚ, lat 27, córka Walentego i Katarzyny, wdowa, Strużki
- Tadeusz GÓRA, lat 25, syn Wojciecha i Katarzyny, kawaler, Strużki
- Sabina SZKUTNIK, lat 25, córka Bolesława i Marii, mężatka, Strużki
- Honorata STĘBOROWSKA, lat 23, córka Józefa i Józefy, mężatka, Strużki
- Zofia SALAT, lat 20, córka Jana i Walerii, panna, Strużki
- Eleonora TWOREK, lat 20, córka Jana i Jadwigi, mężatka, Ossala
- Czesława JAKUBIK, lat 17, córka Leona i Stanisławy, mężatka, Strużki
- Helena STRZELECKA, lat 17, córka Jana i Jadwigi, panna, Ossala
- Józefa WNUK, lat 17, córka Antoniego i Heleny, panna, Strużki
- Jan WOŚ, lat 17, syn Jana i Anny, kawaler, Strużki
- Władysława KĄSEK, lat 16, córka Kazimierza i Eleonory, panna, Strużki
- Helena SZTUCIŃSKA, lat 16, córka Jana i Marianny, panna, Strużki
- Józef GĄSEK, lat 13, syn Józefa i Józefy, kawaler, Strużki
- Eleonora BURDZA, lat 12, córka Stanisławy, panna, Strużki
- Marianna SPYCHAŁA, lat 12, córka Leona i Stanisławy, panna, Strużki
- Janina WNUK, lat 10, córka Antoniego i Wincentyny, panna, Strużki
- Zofia KĄSEK, lat 10, córka Kazimierza i Eleonory, panna, Strużki
- Janina OSTROWSKA, lat 10, córka Henryka i Janiny, panna, Warszawa
- Wojciech SKUCIŃSKI, lat 9, syn Karola i Genowefy, kawaler, Warszawa
- Stanisław WNUK, lat 9, syn Antoniego i Wincentyny, kawaler, Strużki
- Mieczysław GLICA, lat 8, syn Jana i Julianny, kawaler, Strużki
- Józef SPYCHAŁA, lat 7, syn Leona i Stanisławy, kawaler, Strużki
- Marian GLICA, lat 6, syn Jana i Julianny, kawaler, Strużki
- Czesław SPYCHAŁA, lat 5, syn Leona i Stanisławy, kawaler, Strużki
- Tadeusz WOŚ, lat 5, syn Władysława i Marianny, kawaler, Strużki
- Natalia Bogusława BOBEK,lat 4, córka Wincentego i Stanisławy, panna, Strużki
- Wiesława BOBEK, lat 3, córka Wincentego i Stanisławy, panna, Strużki
- Zofia NOWICKA, lat 2, córka Ignacego i Stanisławy, panna, Strużki
- Franciszka GLICA, lat 1, córka Stanisławy, panna, Strużki
- Tadeusz NOWICKI, lat 1, syn Ignacego i Stanisławy, kawaler, Strużki
- Leon Marian TWOREK, lat 1, syn Mariana i Eleonory, kawaler, Ossala
- Anna WIERUSZEWSKA, lat 1, córka Jana i Reginy, panna, Ossala
- Teresa Helena BOBEK, 6 miesięcy, córka Wincentego i Władysławy, panna, Strużki
- Mieczysław Henryk WOŚ, 5 miesięcy, syn Marianny, kawaler, Strużki
- (bezimienna) DRÓŻDŻ, 6 dni, córka Ludwika i Stanisławy, panna, Strużki
- Władysława KURGAN, 21 godzin, córka Antoniego i Marianny, panna, Luszyca
Na wieść o niemieckiej akcji odwetowej, siedmiu partyzantów z oddziału AK „Jędrusie”, dowodzonych przez Józefa Wiącka „Sowę”, natychmiast ruszyło na pomoc. W skład tej grupy wchodzili również: Stanisław Wiącek „Inspektor”, Franciszek Rutyna “Franek”, Edward Kabata „Książę Balii”, Józef Sekuła „Rzeźnik”, Aleksander Modzelewski „Warszawiak” i Walenty Ponikowski „Walek”. Byli oni uzbrojeni w jeden ciężki karabin maszynowy (CKM), dwa ręczne karabiny maszynowe (RKM), a także zwykłe karabiny i granaty. Niektóre źródła podają, że ich interwencja spowodowała niewielkie straty po stronie niemieckiej. Według szacunków wywiadu Armii Krajowej Niemcy stracili 40 żołnierzy.
Historie ocalonych z mordu
Wśród powszechnej zagłady, nielicznym udało się cudem przeżyć, a ich historie stanowią poruszające świadectwa ludzkiej determinacji i ofiarności w obliczu niewyobrażalnego okrucieństwa. Jedną z takich rodzin była rodzina Wiącków. Stefania Wiącek, matka trzyletniego Stanisława, wraz ze znajomą (określoną jako NN Strzelecka), wyruszyła w stronę Turska Wielkiego, mając nadzieję, że jej dzieci, pozostawione pod opieką babci, przeżyły. Cała trójka została ostrzelana przez Niemców. Mężczyzna zdołał ukryć się po jednej stronie drogi, natomiast kobiety schowały się w życie po stronie przeciwnej. Niestety, niedługo potem, u kresu podróży w Tursku Wielkim, zostały zatrzymane przez żandarmów, zamknięte w stodole i spalone żywcem.
W tym samym czasie dzieci Eugeniusza i Stefanii Wiącków znalazły się w tragicznej sytuacji. Babcia, Agnieszka Wiącek, próbowała ocalić swoje wnuczęta, prowadząc najmłodsze dziecko, Stanisława. Została zastrzelona na drodze prowadzącej przez wieś. W niezwykłym zbiegu okoliczności, upadająca kobieta przykryła swoim ciałem chłopca, ratując mu w ten sposób życie. Po pewnym czasie Stanisław wydostał się spod zwłok i ruszył pieszo w stronę Turska Wielkiego, szczęśliwie pozostając niezauważonym przez żandarmów. Nieco inaczej to wydarzenie relacjonował po wojnie Marian Wiącek, brat uratowanego chłopca. Twierdził, że wraz z babcią oraz sąsiadką o nazwisku Głód zbliżyli się do wsi, aby sprawdzić, czy ich domy spłonęły. W tym momencie zostali zauważeni przez Niemców, którzy zaczęli strzelać. Śmiertelnie trafione zostały Agnieszka Wiącek oraz wspomniana sąsiadka. Wówczas upadająca babcia przycisnęła wnuka ciężarem ciała. Po pewnym czasie chłopiec został wydobyty spod zwłok przez siostrę Leokadię i ukryty w polu żyta. Po zakończeniu pacyfikacji Eugeniusz Wiącek, ówczesny sołtys Strużek, odnalazł dzieci i przekazał im tragiczną wiadomość o śmierci matki.
Za pacyfikację wsi Strużki z 3 czerwca 1943 roku sprawcy nigdy nie ponieśli odpowiedzialności karnej, z wyjątkiem jednego przypadku. Jedynym, który stanął przed sądem w związku z tymi wydarzeniami, był Herbert Böttcher. Mimo że nie brał bezpośredniego udziału w samej pacyfikacji, został skazany na karę śmierci i wyrok wykonano. Więcej o historii p. Stanisława Wiącka można przeczytać w artykule p. Pawła Żołądka pt. “Stanisław Wiącek. Historia chłopca ocalonego z pacyfikacji wsi Strużki 3 czerwca 1943 r.” (czytaj artykuł)
Zgliszcza i pierwsze kroki ku pamięci

Strużki, bezpośrednio po pacyfikacji, przedstawiały obraz totalnego spustoszenia. Wieś była “całkowicie spalona”, a z pożogi ocalało jedynie “parę domostw”, w tym przedwojenny budynek gimnazjum i gminy. Powietrze musiało być ciężkie od zapachu dymu, a cisza przerywana była jedynie jękami żalu i rozpaczy.
Mimo niewyobrażalnej dewastacji i głębokiego żalu ocaleni mieszkańcy Strużek wykazali się niezwykłą odpornością i solidarnością. Ich pierwszym wspólnym czynem było podjęcie decyzji o zorganizowaniu pogrzebu swoich bliskich. Zorganizowano łącznie 50 trumien oraz kilka skrzyń, w których złożono zwęglone szczątki zamordowanych. Pochówek, przygotowany przez księdza Jana Śmigielskiego, odbył się zaledwie dwa dni po masakrze, 5 czerwca 1943 roku. Ciała i prochy ofiar spoczęły razem, we wspólnej mogile na cmentarzu w Niekrasowie.
W latach 60. XX wieku mieszkańcy Strużek, dbając o pamięć ofiar wojennych, sprowadzili z niemieckiego cmentarza obelisk z czarnego marmuru. Początkowo służył on jako pomnik poświęcony osobom pomordowanym podczas wojny. W 2007 roku obelisk został przeniesiony na Cmentarz Niekrasowski. W jego pierwotnym miejscu postawiono odrestaurowaną figurę Matki Boskiej Wniebowziętej.
Pomnik ofiar bestialskiej pacyfikacji
Pamięć o pacyfikacji Strużek jest aktywnie i konsekwentnie pielęgnowana przez społeczność, czego najbardziej widocznym symbolem jest pomnik wzniesiony ku czci ofiar. Pomnik, został wzniesiony w 50. rocznicę tragedii. Monument znajduje się przy drodze krajowej nr 79, na trasie Połaniec – Osiek, w samej wsi Strużki, co zapewnia jego widoczność i dostępność dla wszystkich przejeżdżających. Właścicielem obiektu jest Urząd Miasta i Gminy Osiek. Pełna nazwa pomnika, zapisana w aktach brzmi następujaco: Pomnik upamiętniający pomordowanych w czasie pacyfikacji wsi Strużki.
Pomnik to pamiątkowy kamień z białego pińczowskiego wapienia, o wysokości 5,5 metra, wykonany w narodowym, swojskim, lokalnym stylu architektonicznym. Ma on kształt ściany o długości około 6 metrów i wysokości 2,5 metra, przypominającej stylizowanego polskiego orła z rozłożonymi skrzydłami. Centralnym elementem jest trzymetrowy stalowy krzyż, umieszczony na środku ściany. W wapiennej powierzchni wmurowano cztery tablice z nazwiskami ofiar pacyfikacji wioski. Plac wokół pomnika wyłożono czerwoną kostką brukową i otoczono niskim murkiem. Pod krzyżem, w centralnej części, znajduje się płyta z napisem:
JAK KREW BIJE W TĘTNICACH
JAK SERCE W PIERSI UDERZA
JAK MYŚL W MÓZGU PRZEPŁYWA
TAK W NAS ŻYJE OJCZYZNA.
PAMIĘCIĄ NARODU
PAMIĘCI OFIAR PACYFIKACJI WSI STRUŻKI
ZBIOROWEGO MORDU
DOKONANEGO PRZEZ NIEMCÓW
W DNIU 3 CZERWCA 1943 ROKU.”

Projekt był wspólnym wysiłkiem społeczności, sfinansowanym przez Urząd Gminy Osiek (reprezentowanej wówczas przez inż. J. Słodkowskiego) oraz kopalnię siarki Machów (której przedstawicielem był mgr inż. Bolesław Gawlik), a jego inicjatorem był mieszkaniec wioski – Adam Burczy, który był radnym gminy Osiek i przewodniczącym rady gminnej. Wykonał on również projekt techniczny pomnika, którego powierzono miejscowemu rzemieślnikowi. Na pomniku widnieją imiona i nazwiska ofiar. Gmina i Kopalnia ufundowały również krzyż do pomnika ze stali nierdzewnej, który został wykonany w zakładach mechanicznych kopalni.
Pamięć o Strużkach jest również żywa dzięki regularnym, corocznym uroczystościom upamiętniającym to wydarzenie. Zazwyczaj rozpoczynają się one mszą świętą w intencji pomordowanych i ich rodzin, nadając wspomnieniom wymiar duchowy. Często obejmują one poruszające montaże słowno-muzyczne w wykonaniu uczniów z Publicznej Szkoły Podstawowej im. Heleny i Józefa Świątyńskich w Ossali, co utwierdza w przekonaniu, że młodsze pokolenia uczą się i uczestniczą w zachowaniu tej historii. Wśród uczestników konsekwentnie znajdują się władze samorządowe, w osobach Burmistrz Miasta i Gminy Osiek, Starosty Staszowskiego, Radnych Gminy Osiek a także dyrektorzy szkół i nauczyciele. Poczty sztandarowe z różnych instytucji, w tym z Zespołu Szkół im. Oddziału Partyzanckiego AK „Jędrusie” w Połańcu, symbolicznie łączą ruch oporu z ofiarami represji. Uroczystości kończą się uroczystym złożeniem kwiatów przed pomnikiem, co jest namacalnym aktem szacunku i pamięci.
Na zakończenie, w ramach ciekawostki, chciałbym przywołać zapis z profilu Niekurza i okolice z 2024 roku, na którym pojawiła się ciekawa relacja. Dotyczyła ona historii obrazu upamiętniającego tragiczne wydarzenia pacyfikacji wsi Strużki. Obraz, który niegdyś prezentowany był w Muzeum Orła Białego w Skarżysku-Kamiennej, a obecnie prawdopodobnie znajduje się w magazynach archiwalnych ze względu na zmianę ekspozycji, został namalowany przez samouka Jana Koja. Artysta miał wykorzystać do tego oryginalne fotografie z pacyfikacji wsi Strużki, zdobyte przez partyzantów podczas akcji przeciwko żandarmom w Osieku. Pełna relacja autorstwa p. Konrada Maja znajduje się poniżej.
Pacyfikacja wsi Strużki, która miała miejsce 3 czerwca 1943 roku, pozostaje jednym z najciemniejszych i najbardziej bolesnych rozdziałów w historii regionu. Stanowi ona jaskrawy i trwały symbol ogromnego cierpienia, jakie spadło na niewinnych polskich cywilów podczas II wojny światowej, będąc przykładem brutalnej niemieckiej polityki zbiorowej kary i terroru, która charakteryzowała okupację.
Pisząc ten artykuł, czułem głęboką potrzebę przypomnienia o wydarzeniach, które choć rozegrały się 82 lata temu, wciąż boleśnie rezonują w pamięci lokalnej społeczności. Wczorajsza, 82. rocznica bestialskiej pacyfikacji wsi Strużki, była dla mnie nie tylko symbolicznym, ale i osobistym impulsem do pochylenia się nad tą tragiczną kartą historii.
Wśród ofiar niemieckiego bestialstwa był Leon Spychała, lat 43, syn Wawrzyńca i Katarzyny – brat mojej prababci Julii. Los śp. Leona i innych niewinnych ludzi, zamordowanych w okrutny sposób, jest przestrogą i jednocześnie testamentem, który zobowiązuje nas do pamiętania. Mam nadzieję, że ten artykuł przyczyni się do utrwalenia pamięci o mieszkańcach Strużek, którzy stracili życie. Ich ofiara nie może zostać zapomniana. Pamięć jest naszym obowiązkiem i najcenniejszym hołdem, jaki możemy im złożyć.
Pamięci pomordowanych, dla których czas się zatrzymał.
Łukasz Orłowski.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas na Facebooku.