Wybuch II wojny światowej i czasy okupacji niemieckiej w Połańcu oczami mieszkańców i Czesława Kubika – sekretarza Gminy Połaniec

Fot. Musztra „Jędrusiów” VII 1944 r. Archiwum Towarzystwa Kościuszkowskiego w Połańcu.

Zapraszamy do przeczytania bardzo ciekawej relacji z wybuchu II wojny światowej z perspektywy mieszkańców Połańca. Relacja pochodzi z Kroniki Gminy Połaniec. Autorem wpisów w tym okresie aż do 1945 roku był Czesław Kubik, sekretarz Gminy Połaniec. Wpisy dokonane zostały już po zakończeniu okupacji niemieckiej.

W dniu 1 września 1939 r. wybuchła wojna polsko-niemiecka. Bez wypowiedzenia wojny wojska niemieckie przekroczyły granicę polską, jednocześnie samoloty rozpoczęły bombardowanie miast polskich. Już w pierwszych dniach uwidoczniła się bezwzględność metod i brutalność niemiecka. Bombardowano i ostrzeliwano z broni pokładowej miasta „otwarte” i na szosach bezbronną ludność cywilną, uciekającą przed bombardowaniem miast. Już dnia 4 września 1939 r. zaczęli nadciągać przez Połaniec udając się dalej na wschód uciekinierzy ze Śląska i Krakowa: Dnia 2 września i 4 września 1939 r. bombardowali Niemcy fabrykę “P.Z.L” i miasto Mielec.

Samoloty przelatywały przez Połaniec budząc zrozumiały przestrach, gdyż wybuchy bomb i pożary z Mielca słychać i widać było z Połańca. W nocy z 4 na 5 września 1939 r. wyjechała z Połańca w kierunku na wschód, policja i poczta. W dn. 7 września 1939 r. przestał być czynny Urząd Gminny.

Aczkolwiek duch w narodzie był wyśmienity, żołnierze bowiem z ochotą szli w szeregi Armii Polskiej i na front. To gdy w dniu 8 września 1939 r. pokazały się wycofujące się dywizje polskie spod Częstochowy i Śląska w Połańcu ludność dostała jakby obuchem w łeb. Z początku zapanowało pewne zdziwienie, później, gdy nad polskim wojskiem zaczęły krążyć samoloty niemieckie, przerażenie. A radio wciąż upewniało, że „wojska polskie weszły do Niemiec i Prus Wschodnich”. Od cofającego się wojska, ludność dowiedziała się przyczyny pierwszych porażek wojska polskiego. Mianowicie, przez to, że Niemcy zaskoczyli Polskę tym, że rozpoczęli działania wojenne nie wydając oficjalnie wojny, rząd polski nie był w stanie powołać do Armii rezerw, jednocześnie przez działania „błyskawiczne” Niemcy zaskoczyli i unieruchomili aparat administracyjny mobilizacyjny Polski. Wkrótce dowiedzieliśmy się o oblężeniu Warszawy, Modlina Gdyni i Lwowa. Dnia 22 września 1939 r. padł Lwów zajęty przez nadciągające wojska sowieckie. Następnie padła Warszawa, Modlin i Gdynia. Najdłużej broniła się bohaterska garstka wojsk polskich na “Westerplatte” obok Gdańska. Nastały ciężkie czasy okupacji. Ustalono linię demarkacyjną pomiędzy Niemcami a Rosją Sowiecką, uznając za granicę Bug-San. Nad powiatem sandomierskim objął władzę oficer niemiecki z siedzibą w Opatowie, wydając zarządzenie utworzenia Komitetów obywatelskich, oraz powołał do życia milicję obywatelską złożoną z Polaków. W lutym 1940 r. powołano do niesławnej służby b. policję polską. Do tego czasu Połaniec z okolicą był nadal „wolną republiką” ponieważ z powodu bezdroża w gminie i okolicy („polskie drogi”) dotąd ludność nie widziała żołnierzy niemieckich. Już od listopada 1939 r. władzę „cywilną” bez ograniczeń nad powiatami sandomierskim i opatowskim objął Landrat, który wzywając na I konferencję wójtów i sekretarzy gmin nakazał zawiesić w czynnościach wszystkie organa gminne i organizacje będące na terenie gmin i powiatów, prócz Polskiego Czerwonego Krzyża i Straży Pożarnej. W roku 1940 w marcu władzę nad powiatami objął kreishauptman z siedzibą w Opatowie, mając Kreislandwirtschaft, Urząd Pracy i również niesławną Policję Polską w Sandomierzu. Na konferencjach wójtów z kreishaupimanem stosowano metody bezwzględnego terroru. Za dowolne oderwanie się stawiano pod mur. Trzeba zaznaczyć, że od końca 1940 r. zaznacza się upadek patriotyzmu u osobników słabych w gminie, dochodzących do tego, że wyrzekają się polskości, przyjmując „volksdeutschów”. Wytłumaczyć to należy z jednej strony terrorem niemieckim, z drugiej zwycięstwami niemieckimi na zachodzie nad Francją, Belgią, Holandią i częściowo i wojskami angielskimi, a więc wiarą w całkowite zwycięstwo Niemiec. Jednak trzeba przyznać, że na terenie gminy Połaniec, wypadki takie były sporadyczne. Wiele zła uczyniła w czasie okupacji policja służalcza polska, która w zamian za ochłap chleba pomagała Niemcom łapankach łodzi do Niemiec na roboty oraz „volksdeutsche” koloniści niemieccy z bliskiego Przeczowa i Luszycy, którzy znów prowadzili wywiad na korzyść Niemiec. Charakterystyka zachowania się Niemiec z ludnością polską przedstawia „Kronika bestialstw niemieckich”, która jako znamienną podają w skróceniu.

Kronika bestialstw niemieckich na terenie gminy Połaniec pow. sandomierskiego z czasów okupacji od 1939 r. do 1 sierpnia 1944 r.

8 VIII 1942 r. Żandarmi niemieccy zabili pod murem kościelnym nad rzeką Czarną najbogatszego Żyda Rotenberga Szaję z Połańca. (Świadkowie: społeczeństwo polskie).

9 X 1942 r. W os. Połaniec, w oczach społeczeństwa, żandarmeria niemiecka z Sandomierza pod dowództwem leutnanta Domajera wystrzelała ludność wyznania mojżeszowego, a część zabrała do “getta” do Staszowa. Stosunek liczbowy w tym czasie ludności polskiej i żydowskiej 50-50%, ogólna liczba ludności w os. Połaniec 4.000 (cztery tysiące) Żydów, uciekinierów po pogromie z Mielca 1 900. (Świadkowie: społeczeństwo polskie. 18-19 października 1942 r. nastąpiła likwidacja getta żydowskiego w Połańcu).

31 XII 1942 r. Żandarmeria niemiecka ze Staszowa, pod dowództwem majstra Ehlemanna, ze słynnym katem zbrodni nad Polakami, volksdeutschem Rezlerem Andrzejem, zamieszkałym przed 1939 r. w Sielcu gm. Oględów, zwanym „Jędrusiem”, rozstrzelali na ulicy w os. Połaniec Mariana Kosowicza lat 24, nie pozwalając zwłok pochować na cmentarzu, lecz zakopać w polu. (Pochowany jednak na cmentarzu. (Świadkowie: J. Warchałowski, J. Ścisłowski z os. Połaniec).

23 II 1942 r. Żandarmeria niem. pod dowództwem majstra Ehlemanna z katem Rezlerem aresztowali Machnickiego Tadeusza, Bryków Józefa i Tadeusza wywożąc ich do więzienia. Przy przeprowadzonej rewizji zabrano ubrania cywilne, świnie itp. W międzyczasie zastrzelili uciekającego Żydka Moshe Ungera, urządzając sobie do niego „strzelnicę”, jak do zająca, w os. Połaniec (Świadkowie: Zofia Kotowska, Wołoszynowski).

IV 1943 r.  Żandarmeria niem. ze Staszowa z katem Rezlerem w os. Połaniec rozstrzelali Barańskiego Wł., Sutka Jana i Murczkiewicza Jana. Przy tym robiono poszukiwania za innymi mieszkańcami os. Połaniec, m.in. Warchałowskim Antonim, którzy zbiegli. (Świadkowie: Warchałowski Jan i m. społeczeństwo).

IV 1943 r. Żandarmeria niem. ze Staszowa z katem Rezlerem „Jędrusiem”, w gromadzie Zdzieci gm. Połaniec rozstrzelała IV 1943 r. Fecka Stanisława lat 30 i Podsiadłego lat 13, oraz ciężko postrzeliła (żandarmeria z Buska) Gromnego Wł. z Maśnika. (Świadkowie: Skrzek Tadeusz, Dziados Stanisław z Maśnika). „Jędrusia” kata z Sielca zastrzelili „Jędrusie” grupa partyzantów polskich, o których wspomnimy później.

1 VII 1943 r. Żandarmeria niem. ze Staszowa pod dow. sadysty lejtanta. Repperta, przyjechała do os. Połaniec celem wykonania wyroków śmierci nad Polakami: Machnickim Tadeuszem, Brykiem Tadeuszem, których w międzyczasie wykupiono z więzienia, majorem lek. weterynarii Górką Tadeuszem, sekretarzem gminy Liwińskim Janem, kierowniczką poczty Szelest Marią, dentystą Korczakiem Mieczysławem i jego bratem Zygfrydem, Żugajem Andrzejem, Kucią Henrykiem, Kubikiem Czesławem i Wałcerz Władysławą mieszkańcami os. Połaniec. Po obstawieniu domów u wyżej wymienionych zastano w domach: Liwińskiego Jana, Wałcerz Władysławę, Górkę Tadeusza, Bryka Tadeusza, których pierwszych dwoje wyprowadzili pod mur kościelny nad rzeką Czarną i zastrzelili, pozostałych rozstrzelili na podwórzach gospodarskich. Strzelał: żandarm Fenske, który w tym czasie, kiedy, to piszę, znajduje się w rękach władz polskich w Sandomierzu i Krammer.

Pochwycono również Kucię Henryka, którego również prowadzono na egzekucję. Przytomny młody człowiek przy wyjściu z domu pchnął żandarma na żandarma wykorzystując moment, próbował zbiec. Jednak żandarmi i asystujący polscy policjanci z Rytwian otworzyli do niego ogień z broni automatycznej i karabinów. Trafiony w okolicę serca 2-ma kulami karabinowymi zdołał jednak jeszcze przebiec przez zarośla nadrzeczne i rzekę Czarną, upadł dopiero po przejściu płotu w ogrodach. Żandarmi nie zdołali go jednak odszukać.

Po odjeździe żandarmerii Kucia H. zmarł z powodu upływu krwi, zrywając się na wiadomość, że żandarmi znów jadą dnia 2 VII 1943 r. Pozostali skazani na śmierć wyrokiem, uratowali się ucieczką, stale poszukiwani przez żandarmów. (Świadkowie: Kozakowski Stanisław, Warchałowska Joanna, Stefańska A).

III 1940 r. Oddział niemiecki S.S (Sturm Stafeten) wychowankowie Hitlera – stacjonujący w osadzie Połaniec jako karna ekspedycja aresztowała Michała Seremaka i Antoniego Hałońskiego, mieszkańców os. Połaniec, po czym urządzono na oczach społeczeństwa krwawą chłostę, bijąc ich do utraty przytomności do odbicia ciała od kości u obydwóch. Jedyną bronią u bitych były zęby: M. Seremak więc w bólu ugryzł SS-manowi palec u ręki. (Świadkowie: Machniak K. I Wójcikowski Antoni z Połańca).

20 VII 1943 r. Żandarmeria niemiecka ze Staszowa pod dowództwem sadysty leitnanta Repperta, po przyjeździe do os. Połaniec aresztowała Górala Józefa pracownika gminy i Wiącka Franciszka wójta gminy, wywożąc ich w niewiadomym kierunku. O wymienionych do dziś brak wszelkich wiadomości.

Robili również poszukiwania za Pawlakiem Czesławem, Gilem Jerzym i innymi. Ludność uciekła w pola i lasy. Aresztowano Górską Lucynę, którą postawiono od mur w Rynku, celem rozstrzelania. Wyroku nie wykonano. (Górska „ciotka” wszystkich partyzantów. Świadkowie: GiI Antoni, Górska Lucyna z Połańca).

15 IX 1943 r. Żandarmeria niem. ze Staszowa pod dowództwem majstra Janczewskiego „Volksdeutscha” po przyjeździe do os. Połaniec, aresztowała Jarzynę Eugeniusza lat 19, Jarzynę Edmunda lat 16, synów, Cypriana, oraz Sojdę Piotra, jedynego żywiciela rodziny, biednego wyrobnika, wszystkich z os. Połaniec, których zaprowadzili na cmentarz i zastrzelili. W grupie żandarmów był żandarm Fenske. Do uciekającej ludności żandarmi strzelali z broni automatycznej, jak np. do Kazimierza Jarzyny, uciekającego przez rzekę, za którym puścili psa policyjnego. Ponieważ pies był na linii strzału żandarmów, żandarmi przestali strzelać, gdyż żal im było zastrzelić psa, co wykorzystał Jarzyna Kaz. i zbiegł. (Świadkowie: Kubik Czesław, Kieszkowski St. z Połańca).

4 III 1944 r. Żandarmeria niem. z Buska i volksdeutsche z Przeczowa po przyjeździe do Połańca urządzili obławę na ludzi. Nagonka szła w kierunku na rzekę. Przerażona ludność zmuszona była przebywać wezbraną rzekę wpław zrzucając odzienie w lodowatą wodę. Złapano wtedy w gromadzie Łęg Łukaszka Marcina i Szcześniaka Andrzeja, a z Połańca Kozakowskiego Stanisława i Mietlewskiego Marcina, których wywieźli do więzienia do Buska. (Świadkowie: Kubik Czesław, Korczak Mieczysław, Hałoński Jan z Połańca).

8 III 1944 r. Żandarmeria niem. z Buska i ze Staszowa, oraz volksdeutsche z Przeczowa pod dowództwem majstra Janczewskiego przyjechali do os. Połaniec. celem rewizji aresztowania mężczyzn. W tym bowiem czasie grupy bojowe “B.Ch” (Batalionów Chłopskich) w odwecie rozbroiły Niemców na Przeczowie, oraz zabrały z gorzelni z Rytwian 7000 litrów spirytusu. (Uprzednio raz dały „nauczkę” Niemcom na Przeczowie oddziały A.K. (Armii Krajowej) drugi raz znów “B.Ch.”).

Wzięta ludność w dwa ognie, musiała znów uciekać wpław do lasu Kamienieckiego i w pola. Na wodzie strzelano do Majki Marcina i kamasznika Wójcika Józefa z broni maszynowej. Uciekającemu (kapitanowi) Kubikowi Czesławowi w Połańcu ustrzelili całkowicie nogę i ciężko rannego, po usiłowaniu dostrzelenia go przez niektórych żandarmów, pozostawili własnemu losowi, gdyż jak mówili „i tak zdechnie”. (Jednak po odjeździe żandarmów dzięki pomocy lekarskiej dr Bernackiego, udało się go uratować.  Świadkowie: Bernacki Mieczysław i Krawczyk Józef z Połańca).

IV 1944 r. Żandarmeria niem. pod dow. majstra Janczewskiego robiła obławy i ściągała kontrybucję w postaci 30 metrów tłuszczu z gminy Połaniec. We wsi Winnica w czasie obławy na ludzi Niemcy zabrali Pawlaka Stanisława i Władysława, Sekułę Stefana, Bociana Jana, Pezdę Władysława (z bojówki “B.Ch” i Sekułę Józefa z Winnicy oraz uciekających przed obławą w Połańcu: Kłosińskiego lgnacego i Jana i wywieźli do więzienia w Staszowie.

Spośród w. wymienionych po przekupieniu żandarmów zostali wypuszczeni na wolność lgn. Kłosiński Jan Kłosiński, Jan Bocian, Pezda Wł. i Sekuła Józef. Natomiast Pawlak Stanisław, lat 28, Pawiak Władysław, lat 23 i Sekuła Stefan, lat 19 z Winnicy, zostali rozstrzelani w Iwaniskach przez żandarmerię niemiecką. (Świadkowie: Stefańska Antonina z Połańca, Pawlak Adam z Rybitw.

3 V 1944 r. Żandarmeria niem. ze Staszowa z oddziałem Kozaków będących na służbie niemieckiej na koniach, pod dow. majstra Janczewskiego, dokonała ściągnięcia kontrybucji z gminy Połaniec w postaci 300 (trzysta) sztuk bydła. Jednocześnie przy akompaniamencie strzałów z broni maszynowej urządzono obławę na łudzi w os. Połaniec. Bezbronni młodzi chłopcy, we własnej obronie, gołymi rękami udusili jednego Kozaka, drugiego rozbroili i zabrali konia, trzeciego zabili jego własną szablą, obalając go z konia. Jednym z nich był Korczak Zygfryd, drugi Pezda Władysław, trzeci „Michałek” nazwisko nieznane z tego powodu, że podczas okupacji posługiwano się pseudonimami w partyzantce (Wszyscy ci trzej z “B.Ch”. Świadkowie: Korczak Franciszek, Korczak Roman z Połańca).

15 V 1944 r. Żandarmeria niem. ze Staszowa wraz z 200 Kozakami na koniach pod dow. majstra Janczewskiego, uchodzącego za „speca” od likwidowania polskiej partyzantki w lubelskim, o godz. 4 rano okrążyli Połaniec i po huraganowym ogniu z broni maszynowej i granatów, skierowanej na wyloty ulic urządzili masową łapankę na młodzież z os. Połaniec. (Połaniec był uważany za gniazdo partyzantów przez Niemców). Podczas tej łapanki ze strzelaniną, został zabity Ramos Julian. Ludność przerażona w wysokim stopniu, chroniła się po dziurach i piwnicach. Podczas tego udusił się Warchałowski Antoni w dziurze w Połańcu, lat 40. Aresztowano i kazano kopać Korczakowi Romanowi dla siebie grób. Ostatecznie jednak wyroku nie wykonano. Poszukiwano Franciszka Korczaka, który poważne usługi oddał partyzantom). Ogółem aresztowano 111 osób, przeważnie młodych i popędzili pod eskortą do Staszowa, gdzie wpędzili ich w podziemia więzienia. Niektórych z nich używano do grzebania zastrzelonych poprzednio, a mianowicie: Głogowskiego Andrzeja, którego złapano we wsi Łęg, Kornasia Tomasza i Łukasza i Laskę Jana i inni. (Świadkowie: Społeczeństwo os. Połaniec i wsi Łęgu).

VI 1944 r. Żandarmeria niem. ze Staszowa pod dowództwem leutnanta Hoffa, aresztowała we wsi Zrębin 9-ciu gospodarzy jako zakładników dla oddania przez oponą gromadę kontrybucji tłuszczu. Zastrzelili przy tym pracującego w polu przy okopywaniu ziemniaków Cubra Stanisława, lat 36 ze Zdzieci. (Świadkowie: Sojda Albin, Śmieszek Wincenty ze Zrębina).

29 VII 1944 r. Wycofujący się oddział Niemców z frontu podpalił trzy ulice w os. Połaniec, a to Kierkucką (dzisiaj ul. Partyzantów), Staszowską i Osiecką. Zapalono domy wraz z ludźmi, a to: dom Fijałkowskiego Leona, w którym znajdowało się dziecko Fijałkowskiego Leona i ranny (kapitan) Kubik Czesław. (Oddział partyzantów, słaby, wszczął z Niemcami bójkę. Niemcy w popłochu uciekli zabierając z placu dwóch zabitych i jednego rannego. Dzięki temu ludzie będący w palących się domach ocaleli. (Wycofujący się Niemcy, zastrzelili za ulicą Staszowską Kucię Józefa z os. Połaniec, podpalając jeden z pocisków zapalających koniec ul. Staszowskiej. Świadkowie: Kubik Czesław i Łowicki Tomasz z Połańca).

Nadto w różnych terminach na terenie gminy Połaniec oprawcy hitlerowcy aresztowali i wywieźli do Oświęcimia i innych obozów śmierci, o których przysłano zawiadomienia o ich zgonie, a Bień Jan nauczyciel z Połańca, wywieziony do Oświęcimia. Przysłano zawiadomienie o śmierci, Wojciechowski Marian, absolwent Wyższej Szkoły Handlu, wywieziony do Gross Rosen, zginął bez wieści. Kłosiński Tadeusz, wywieziony do Oświęcimia. Przysłano zawiadomienie o śmierci. Punzet Antoni nauczyciel z Połańca. Z Oflagu (Officierlager) przysłano wiadomość o śmierci. Kubik Alicja z Łodzi, zamieszkała we wsi Kamieniec, wywieziona do Oświęcimia. Przysłano lakoniczną wiadomość: “Zmarła na katar kiszek 28 I 1944 r.”.

Ludzi udających się pociągami w pogoni za kawałkiem chleba, Niemcy (gestapo) aresztowali i wywieźli do Oświęcimia, a to: Świerka Tadeusza z Kamieńca, Przekotę Władysława. Przysłano zawiadomienie o ich śmierci. Papierz Zofia, Aniela i Anna wywiezione do Oświęcimia. Doleżek Antoni z Połańca, Cuber Jan z Łęgu, Wójcikowski Antoni ze Zdzieci, zabrani przez Niemców do doprowadzenia bydła, które Niemcy zabrali jako kontrybucję – do dnia dzisiejszego nie powrócili.

W czasie zabierania kontyngentu zbożowego z terenu gminy zbiry hitlerowskie urządzali bicie ludności, połączone z sadyzmem. (Bardzo często żandarmeria niemiecka robiła łapanki na terenie gm. Połaniec, zabierając ludzi na przymusowe roboty do Niemiec).

Ogółem z gminy Połaniec zabrali Niemcy na roboty do Niemiec przeszło 200 ludzi.

Świadkami tych bestialstw: społeczeństwo gminy Połaniec.

Połaniec, dnia 10 marca 1945 roku

Źródło: Kronika Gminy Połaniec 1939-1995