Za nami 11 kolejka czwartej ligi świętokrzyskiej, w której to Czarni grali na wyjeździe z Nidą Pińczów. Po dość ciekawym spotkaniu nasza drużyna przywozi 3 punkty z tego dość trudnego terenu.
Lewa strona gdzie grają Ferens z Bażantem, sprawia gospodarzom najwięcej kłopotów. Rzut rożny w 12 minucie, Ferens na głowę Miazgi i ten trafia w poprzeczkę. Czarni cały czas atakują. W 37 minucie Miazga sam drybluje trzech piłkarzy Nidy, dorzucił w pole karne, tam Sornat wyprzedza obrońców i zdobywa bramkę.
– Dostałem dogranie na siódmy metr, taką półgórną piłkę i uderzyłem z powietrza w prawy róg – opisał trafienie Krystian Sornat.
40 minuta Miazga opuszcza plac gry z urazem, a jego miejsce zajmuje Meszek. Nida dwa razy zagroziła naszej bramce w pierwszej połowie i raz z rzutu wolnego. W drugiej połowie ciągle atakujemy, Sornat dostaje podanie z prawej strony, od jednego z naszych zawodników powinno być 2:0, ale niestety nad poprzeczką. Chwilę później groźny strzał Nidy broni Krążek.
Trochę nerwówki w naszym zespole, Nida próbuje wyrównać, my też atakujemy, marnując okazje, lecz wynik już się nie zmienia.
– Pierwszą połowę przespaliśmy, jedną z sytuacji Czarni wykorzystali. Po przerwie stworzyliśmy dogodne okazje, ale nie doprowadziliśmy do remisu. Goście wygrali zasłużenie – podsumował Artur Jagodziński, szkoleniowiec Nidy.
Autor: Piotr Olejarnik